Digital,Marketing,Media,In,Virtual,Screen.business,Working,Digital,Tablet,,Smartphone

Marketing a nowe technologie

W cyfrowej rzeczywistości pojawia się coraz więcej wyzwań dla marketingowców i liderów. O zmianach i wykorzystaniu najnowszych technologii w marketingu rozmawiamy z Kamilą Cichocką, CMO Microsoft.

Digital University: Obserwujemy, że już od dłuższego czasu technologia wywiera coraz większy wpływ na pracę marketerów. Co według Ciebie będzie największym wyzwaniem dla dyrektorów marketingu w nadchodzących latach? 

Kamila Cichocka: W obecnych czasach marketing, tak jak i pozostałe części biznesu, przechodzi wielką transformację. Myślę, że jednym z głównych wyzwań dyrektorów marketingu będzie teraz wyodrębnienie i zdefiniowanie na nowo ról i zadań w marketingu. Nadeszła era customer experience, czyli to, co budujemy dzisiaj, budujemy w orientacji na doświadczenie klienta. Elementem mającym znaczący wpływ na zmianę jest też technologia. Można powiedzieć, że w dzisiejszym świecie jest ona osią, wokół której następuje transformacja cyfrowa. Podobnie jest w marketingu. Mówi się o data driven marketingu oraz o martechu. Niestety w Polsce, ale też na całym świecie poziom cyfryzacji wciąż nie jest na satysfakcjonującym poziomie. Przekłada się to też na pracę w zespołach – marketingowcy często boją się nowych technologii i zmian. Właśnie dlatego celem CMO powinno być oswajanie zespołu ze zmianą i technologią. Musimy zaakceptować fakt, że od zmiany nie da się uciec. Nowoczesnego marketingu nie da się realizować bez wykorzystania technologii.

A jak technologia wpływa na decyzje zakupowe użytkowników? 

Obserwujemy nowe trendy konsumenckie dyktowane na najbliższy czas. Badania przeprowadzone przez agencję Mintel mówią o trzech trendach. Pierwszy to in control. Okazuje się, że użytkownicy w obecnych, niepewnych czasach chcą mieć maksymalne poczucie kontroli nad kontaktem z brandem i wpływ na decyzje zakupowe. Chcą, by to marka dostosowała się do nich, a nie na odwrót. Dodatkowo element dezinformacji, który jest teraz obecny na olbrzymią skalę, też powoduje że konsumenci nie chcą dzisiaj marketingowych buzzwordów ani komunikacji marketingowej w oderwaniu od customer experience. Oczekują przejrzystości i elastyczności w wyborze kontaktu i tego, w jaki sposób używają usługi i produktu. Co za tym idzie – mają zupełnie inne indywidualne potrzeby w zależności od okoliczności. Dominującym trendem jest też tzw. enjoyment everywhere, czyli poszukiwanie przez konsumentów radości z życia w związku z licznymi globalnymi kryzysami. Duże nadzieje pokładane są w markach, od których oczekuje się pozytywnej komunikacji oraz nowatorskich doświadczeń. Użytkownicy potrzebują też zabawy związanej z codziennymi czynnościami. Dlatego sądzę, że w najbliższym czasie sprzedaż czy edukacja nie będą związane stricte z kupowaniem czy też nabywaniem wiedzy, ale właśnie z zabawą. Nie wyobrażam sobie tego elementu bez technologii, czyli bez wiedzy na temat klienta. Takie doświadczenie trzeba zaprojektować dla klientów na szeroką skalę. Mowa tu o gamifikacji czy też użyciu rozszerzonej rzeczywistości metaversum. Trzeci trend który jest dzisiaj ważny dla konsumentów, to cała część związana z wartościami. Konsumenci w coraz większej mierze oczekują zobowiązań etycznych od marek. Nie interesuje ich już tylko kupowanie i posiadanie. Co więcej, sama komunikacja w tym obszarze nie wystarczy – konieczne są idące za deklaracjami bardzo spójne działania. 

Jaka jest Twoim zdaniem rola nowoczesnego CMO w organizacji? Czy to właśnie dyrektor marketingu jest liderem zmiany?

Podstawowym zadaniem marketingowców jest dzielenie się swoją wiedzą o kliencie z całą organizacją. Jesteśmy ambasadorami klientów, a cała firma potrzebuje tej wiedzy, Mówienie o oczekiwaniach i reprezentowanie jego potrzeb, daje nam strategiczną pozycję w rozmowach z zarządem. Dużą rolą CMO jest też budowanie interdyscyplinarnych zespołów kreatywnych. Skończyły się już czasy bycia wszystkowiedzącym liderem i autorytetem w każdej dziedzinie. Nie ma takiej możliwości, aby dziś lider marketingu posiadał pogłębioną wiedzę we wszystkich aspektach marketingu. Dlatego tak ważne jest takie zarządzanie całym działem, aby budować kreatywność i nowatorskie podejście. Nie należy się też obawiać nowych technologii. My, marketingowcy, mamy olbrzymie doświadczenie w dobieraniu taktyk, określaniu grup docelowych i spójnych wartości marki. We wszystkich tych obszarach mamy duże kompetencje ale boimy się tego co nowe i zastanawiamy się jak się w tym sprawdzimy. Dlatego tak ważne jest świadome oswajanie technologii. 

Jeśli chodzi o technologię – wspomniałaś wcześniej o metaversum. Czy marketerzy powinni podejmować jakieś działania w tym obszarze, a jeśli tak to jakie?

Biorąc pod uwagę, że dochodzi do nas coraz więcej sygnałów o metaversum, można uznać, że to odpowiedni moment na eksperymentowanie z tym trendem. Marketingowcy już teraz powinni zastanowić się, jakie są tu możliwości dla brandu i klientów, a także zbadać grupy docelowe, na ile korzystają ze światów, które są już stworzone. To czas podejmowanie wyzwań i korzystanie z taktyk. Może być tak, że kto dziś nie zacznie, za jakiś czas znajdzie się daleko za konkurencją i będzie już za późno na naukę. Ważna jest tu właśnie rola lidera w oswajaniu zmian. Nie można wymagać od zespołu, który wcześniej nie miał styczności z nową technologią, wdrażania z marszu taktyk w nowym środowisku. Najlepszym pomysłem jest tu zaproszenie działu do pomyślenia o metaversum, zrobienia kilku próbnych projektów i dania sobie przestrzeni do wypróbowania pewnych elementów. W przeciwnym razie możemy się spotkać z barierą, która towarzyszy nam wszystkim jeśli chodzi o zmiany. 

Twoim zdaniem, oprócz metaversum, które rozwiązania technologiczne będą kluczowe dla marketingu w najbliższych latach? 

Z pewnością rozwiązaniem, które powinno dziś zainteresować marketerów, jest zarządzanie danymi i ich przetwarzanie. Działania związane z data driven marketingiem czy systemami Customer Data Platform, ale też narzędziami takimi jak Azure Synaps czy Azure Machine Learning, pozwalają na budowanie segmentacji dynamicznych oraz kampanii, a przede wszystkim – na predykcje. Marketing predykcyjny to strategia, która bazuje na przetwarzaniu ogromnej liczby danych i buduje relację między marką a potencjalnym konsumentem. Do tej pory marketingowcy opierali się na doświadczeniu. Analizowaliśmy zrealizowaną kampanię i próbowaliśmy zbudować na podstawie tego wnioski – co zadziałało, a co nie. Natomiast dzisiaj mówimy o tym, że możemy przewidywać przyszłe zachowania naszych klientów. To są rzeczy, które zmieniają całe ROI, z aktywności marketingowych które my prowadzimy. To są takie elementy, które będą miały ogromny wpływ z perspektywy marketingowej, jeśli chodzi o technologiczne aspekty na marketing. Warto zwrócić też uwagę na IoT. Internet rzeczy to bardzo ważna technologia dla marketingowców – zbieranie danych już nie tylko z komputerów, ale też z telefonów, zegarków, okularów, telewizorów, pralek, a nawet lodówek. Wykorzystanie zgromadzonych informacji bardzo pomoże w dostosowaniu produktów i potrzeb do konkretnego odbiorcy. Ale jest też druga strona medalu. Klienci są nieufni i niechętnie przekazują swoje dane firmom. Musimy im zagwarantować w sposób transparentny, że te dane nigdy nie zostaną wykorzystane w inny sposób, niż zadeklarowaliśmy w trakcie ich zbierania. To też ważna rola szefa marketingu – jak już wcześniej mówiłam, jesteśmy ambasadorem klienta a, co za tym idzie, ponosimy odpowiedzialność za obietnice które złożyliśmy. Wymaga to silnej współpracy między działami. 

Porozmawiajmy o Microsoft Technology Center. Od otwarcia MTC minęły już dwa lata. To wystarczający okres, aby pokusić się o małe podsumowanie działalności. Powiedz, jak oceniasz działalność MTC i Alei Innowacji i jak oceniają go klienci.

Przez ten czas odbyliśmy 400 spotkań i otrzymaliśmy 50 publicznych referencji od liderów transformacji w Polsce. Z pewnością klienci doceniają przede wszystkim nasze know-how. Jako globalna firma wiemy, jakie rozwiązania stosowane są dziś w Azji czy Stanach Zjednoczonych – wszystkie te inspiracje od potencjalnych klientów z różnych branż trafiają do MTC. Dlatego jest to miejsce, gdzie firmy mogą czerpać ze wszystkich światowych nowinek z ich branży. Głównym celem MTC jest kreowanie rozwiązań dla biznesu. W związku z tym często na sesjach dla klientów gościmy cały zarząd danej organizacji albo kluczowe osoby też po to, aby patrzeć całościowo na biznes. Często nie skupiamy się na konkretnej linii, czyli tylko na sprzedaży czy też na dziale obsługi klienta. To właśnie sprzyja myśleniu o customer experience, aby firma szeroko widziała ścieżkę klienta i tak naprawdę szukała rozwiązań wokół doświadczenia klienta. Najlepszym dowodem na powodzenie naszego projektu jest Aleja Innowacji, gdzie można zobaczyć przykłady takich rozwiązań stworzonych przez naszych partnerów w oparciu o technologię Microsoft.

Wróćmy jeszcze do idei lifelong learning z której wziął się CMO Club. Czy Twoim zdaniem marketerzy wyższego szczebla albo CMO powinni cały czas się edukować? Jakie korzyści płyną z obecności w branżowych communities?  

Niezależnie od naszego wieku i doświadczenia trzeba pogodzić się z faktem, że każdego dnia jesteśmy w danym obszarze nowicjuszem. Świat zmienia się tak dynamicznie, produkty mają w tej chwili żywotność dużo niższą niż jeszcze chwilę temu. Myślę, że jedynym rozwiązaniem jest nauka przez całe życie. Jeśli chodzi o samą ideę zrzeszania, to sądzę że wymiana doświadczeń oraz wzajemne uczenie się jest bardzo pomocne w dobie transformacji. Dyskusje, nie tylko w obrębie własnej branży, pomagają poznać inną perspektywę i poszerzają pole widzenia, a różnorodność inspiruje do innowatorskich zmian. Warto się spotykać i rozmawiać. 

CMO Club to miejsce dla menedżerów wyższego szczebla, gdzie mogą dzielić się pomysłami, inspirować się i rozwiązywać najtrudniejsze case’y w ekskluzywnym gronie, ale mniej oficjalnym środowisku. Zapraszamy ciekawych ekspertów, omawiamy trendy i rozmawiamy o wyzwaniach, jakie stoją przed współczesnym marketingiem w kontekście m. in. technologicznym. Edukujemy dyrektorów marketingu zarówno B2B jak B2C na temat nowych technologii. Pokazujemy, że przyszłość będzie szła w kierunku transformacji cyfrowej, a ich rola rozszerzy się i będzie ewoluować. 

Spotkanie CMO Club w Alei Innowacji MTC

W 2019 r. w Warszawie otwarte zostało Microsoft Technology Center – pierwsze w Europie Centralnej i 46. na świecie. Jego ideą jest dzielenie się wiedzą i kompetencjami z obszaru nowych technologii z tymi przedsiębiorstwami, które są gotowe na nieuniknioną cyfrową transformację i chcą rozwijać swoje biznesy zgodnie z tzw. duchem czasu. Pracujący tam zespół skraca czas koniecznych analiz i diagnoz z kilku miesięcy do kilku dni, szybko rekomendując optymalne rozwiązania i oferując wsparcie w ich wdrażaniu. To właśnie w tym miejscu – w tętniącym ludzką i cyfrową energią MTC – odbyło się szóste spotkanie CMO Club, które od roku działa w Digital University. Jego uczestnicy przeszli również Aleją Innowacji, a oprowadzał ich po niej Jarosław Sokolnicki, dyrektor warszawskiego centrum technologicznego.

Customizowane rozwiązania dla wielu branż

Aleja Innowacji to fascynująca przestrzeń, w której można zobaczyć przykłady wykorzystania najnowszych technologii w różnych branżach. Zgromadzono tu pomysły i propozycje aż 126 firm partnerskich, które umożliwiają zastosowanie wielu przełomowych rozwiązań w rozmaitych sektorach i biznesach, wyznaczając niejako ich przyszłość. Mowa tu zarówno o produkcji, handlu, przemyśle i finansach, jak i o gastronomii, ochronie zdrowia, obronności czy energetyce.

Wszystkie rozwiązania prezentowane w Alei Innowacji Polskiej Doliny Cyfrowej to nie przyszłość, ale gotowe do wdrożenia technologie. Każda firma, niezależnie od branży, może jeszcze lepiej obsługiwać swoich klientów, dostarczać bardziej dopasowane usługi i produkty wykorzystując potencjał chmury, sztucznej inteligencji czy rozszerzonej rzeczywistości. Innowacje dzieją się tu i teraz – wielu naszych klientów już wykorzystało potencjał rozwiązań stworzonych we współpracy z partnerami Microsoft i inżynierami w MTC – mówi Jarosław Sokolnicki, Head of Microsoft Technology Center.

Czym jest CMO Club?

CMO Club jest inicjatywą, która zrzesza liderów marketingu z przedsiębiorstw działających w wielu obszarach. Członkowie klubu regularnie się spotykają, by wymieniać się wiedzą, doświadczeniami i dobrymi praktykami oraz dyskutować na temat bieżących wyzwań, przed którymi stoją. Kluczową rolę odgrywa tu wątek nowych technologii i związanych z nimi zadań i zmian – w ich zrozumieniu pomagają zapraszani eksperci. Kolejne spotkania odbędą się po wakacjach. 

Odrastający człowiek. Renesans regeneracji?

Biologia syntetyczna wydaje się dopiero rozkręcać, a jej możliwości wraz z każdym kolejnym badaniem i odkryciem rosną. Choć do tej pory medycyna regeneracyjna skupiała się głównie na komórkach macierzystych, uwagę naukowców przykuwają kolejne przełomowe technologie, urządzenia i rozwiązania.

Mocne serce po zawale

O ile ludzka wątroba ma zdolność odrastania po jej przepołowieniu, o tyle inne narządy nie wykazują takiego talentu. To otwiera pole do działania dla badaczy, naukowców i lekarzy.

Serce nie jest w stanie zregenerować własnych komórek, co oznacza, że w wyniku zawału jest ono trwale uszkodzone. Tymczasem naukowcy z londyńskiego King’s College są zdania, że da się wesprzeć organizm w wytworzeniu nowych komórek mięśnia sercowego. Jak to możliwe? Stworzyli oni mieszankę, w skład której wchodzi mikroRNA (miRNA) i Messenger RNA (mRNA), po czym wstrzyknęli ją w uszkodzone serce badanej świni. Efektem było zainicjowanie procesu tworzenia nowych komórek serca, które zastąpiły martwe komórki i ograniczyły powstawanie blizn. Jakiś czas po przyjęciu zastrzyku narząd był w wyraźnie lepszym stanie niż przed. Uniwersytecki zespół liczy na to, że najbliższe dwa lata przyniosą możliwość rozpoczęcia testów na ludziach. Jeśli tak się stanie i rezultaty będą pomyślne, jest realna szansa na złagodzenie dotkliwych skutków zawałów.  

Usłyszeć na nowo


W uchu wewnętrznym mamy włoski, które choć niewielkie, mają duże znaczenie. Wiele osób, które są poddawane chemioterapii, biorą antybiotyki lub są regularnie wystawiane na dużą ilość głośnych dźwięków traci te włoski, a w konsekwencji ich słuch się pogarsza. Z włoskami są ściśle powiązane komórki rzęsate, które pod wpływem tych niekorzystnych czynników obumierają. I choć jakość odbieranych dźwięków można poprawić implantami czy aparatami, firma Frequency Therapeutics (powiązana z MIT) chce to zrobić inaczej. W ramach nurtu działań regeneracyjnych opracowała wstrzykiwany bezpośrednio do ucha lek.

Firma wykorzystuje komórki progenitorowe, które są następcami komórek macierzystych w uchu wewnętrznym. Ich zadanie polega na wytworzeniu komórek rzęsatych i pobudzeniu wzrostu włosków, co pozwala człowiekowi ponownie usłyszeć świat.

Organizacja jest na etapie badań klinicznych. Zastrzyki otrzymało ponad 200 osób, a testy percepcji mowy wskazują na to, że słyszą lepiej. Aktualnie trwa rekrutacja 124 osób do kolejnego badania, którego wyniki powinny się ukazać w przyszłym roku. Zaburzenia zmysłu słuchu lub jego całkowita niesprawność dotyczą setek milionów ludzi na całym świecie. Przywrócenie go byłoby dla nich ogromną zmianą, której do tej pory nawet nie byli sobie w stanie wyobrazić.

Czy noga może odrosnąć?

Badacze z uniwersytetów w Ontario i Massachusetts udowadniają, że tak. Co prawda na razie nowina dotyczy afrykańskiej żaby szponiastej, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. 115 żabom amputowano prawą nogę, po czym podzielono je na trzy grupy. Jednej grupie założono na ranę mały „kapturek” BioDome, w którym umieszczono mieszankę pięciu leków mających na celu wsparcie procesu regeneracji komórek. Druga grupa dostała BioDome bez leków, a żaby z trzeciej grupy nie miały wdrożonego żadnego leczenia.

BioDome jest niewielkim cylindrycznym urządzeniem, którego zewnętrzną warstwę stanowi silikonowy rękaw, a środek – przetworzony jedwab połączony z polimerem, tzw. hydrożelem. Żaby, którym założono BioDome, miały go na sobie tylko przez 24 godziny. Badacze obserwowali płazy przez 1,5 roku. Jak wyglądały kończyny po tym czasie?

Żabom, które dostały koktajl lekowy, odrastały nogi i mogły ich one używać do pływania, stawania i odpychania się. Kolejne badania pokazały, że w nowych kończynach są naczynia krwionośne, nerwy i kości w układzie zbliżonym do „oryginalnego”. Żaby reagowały na nakłuwanie końcówek nóg, co potwierdziło, że nerwy działają, a leki skutecznie uruchomiły szlaki regeneracyjne. Pozostałe żaby w miejscu amputacji miały płat tkanki przypominający kolec. Te, którym założono BioDome bez leków, miały kolec nieco dłuższy niż pozostałe, a on sam reagował na dotyk. Żaby bez leczenia miały mniejsze kolce i były całkowicie pozbawione czucia.   

Wyniki są ekscytujące i obiecujące. Po raz pierwszy zastosowano taki koktajl leków w celu pobudzenia procesów regeneracyjnych, a rezultat ośmiela i zachęca do dalszych badań. Metoda jest obecnie testowana na ssakach, a naukowcy wierzą, że nadejdzie dzień, kiedy zostanie ona pomyślnie wykorzystana na ludziach.  

Kości z dźwięków

Komórki macierzyste są od lat wykorzystywane do odtwarzania tkanek. Naukowcy z RMIT University poszli o krok dalej i dzięki falom dźwiękowym o wysokiej częstotliwości zdołali pobudzić komórki macierzyste do tworzenia komórek kostnych. Kości pochodzą z mezenchymalnych komórek macierzystych, które znajdują się w szpiku kostnym, przez co ich pobieranie jest trudne i bolesne. Badacze sięgnęli po mikroprocesor, który wytwarza sygnały o częstotliwości 10 MHz, i przy jego użyciu zdołali przekształcić tradycyjne komórki macierzyste w oleju silikonowym w mezenchymalne komórki macierzyste, na których im zależało. Za optymalne ustawienie uznano właśnie częstotliwość 10 MHz, 10 minut dziennie, pięć dni z rzędu. Co ciekawe, komórki macierzyste mogą być pozyskiwane z różnych części ciała pacjenta, np. z tkanki tłuszczowej.  

Według Leslie Yeo, naukowca uczestniczącego w tym badaniu, jest to ważny krok w kierunku inżynierii tkankowej, ponieważ „urządzenie jest tanie i proste w użyciu, więc można je łatwo rozbudować do jednoczesnego leczeni dużej liczby komórek”. W momencie, gdy komórki macierzyste zaczną różnicować się w kość, mogą być wstrzyknięte do organizmu w miejscu choroby lub urazu lub umieszczone na implancie, gdzie wyhodują kość. Cały proces jest skuteczny i szybki oraz pozwala wyeliminować leki.  

Kontrowersyjne komórki macierzyste

W kontekście medycyny regeneracyjnej badacze koncentrują się na komórkach macierzystych i ich możliwościach. I o ile otwierają one wiele naukowych drzwi, o tyle równolegle budzą różne kontrowersje. Jedyną metodą leczenia związaną z komórkami macierzystymi, zatwierdzoną przez amerykańską agencję FDA, jest tam przeszczepianie krwiotwórczych lub krwiopochodnych komórek macierzystych.  

W Stanach Zjednoczonych komórki macierzyste są wykorzystywane przede wszystkim do celów badawczych. Szereg ograniczeń z nimi związanych sprawia, że wiele osób chcących podjąć leczenie z wykorzystaniem komórek macierzystych szuka takich możliwości poza granicami USA. Równolegle same Stany Zjednoczone zainwestowały w ubiegłym roku ok. 2,15 miliarda dolarów w poświęcone im badania.  

Jak będzie wyglądał 2050 rok? Scenariusz neutralny Amy Webb

W Filadelfii firma RegenerX otwiera trzecią klinikę. Oferuje wiele zabiegów regeneracyjnych, a jej specjalizacją jest leczenie schorzeń oczu i uszu – potrafi usunąć zwyrodnienie żółtej plamki i przywrócić słuch. Równolegle rozpoczyna prace z pacjentami po amputacjach i w centrum uwagi ma osobę, której próbuje „przywrócić” naturalną rękę poprzez jej odrośnięcie.

Przedsiębiorstwo ma wielu przeciwników, którzy zbierają się przed wszystkimi budynkami i głośno wyrażają swoje niezadowolenie. Zarzucają firmie, że chce się bawić w Boga, naprawiać to, co z jakiegoś powodu miało być zepsute i wbrew siłom natury ingeruje w wady wrodzone. Inni uważają, że potrzebne jest naturalne umieranie ludzi zamiast ich podtrzymywania przy życiu za wszelką cenę. Skandują, że świat będzie przeludniony, zabraknie jedzenia i wody, a system opieki zdrowotnej się zawali.  

Jeszcze inni nie krzyczą, a po cichu w domach fałszują dokumentację medyczną. Liczą na to, że dzięki odpowiednim zabiegom ich serca będą mocniejsze, oni sami bardziej wydajni, ich zmysły będą osiągać niemal nadludzkie możliwości, a ciało dużo wolniej się zestarzeje. Takie działania wymuszają na RegenerX ścisłą współpracę z organami służb państwa, żeby uszczelnić prawo i zwiększyć bezpieczeństwo nas wszystkich.  

Potęga TikToka

Choć istnieje krócej niż Facebook, Instagram, YouTube i Twitter, TikTok zdeklasował pozostałe platformy społecznościowe, najszybciej zdobywając miliard użytkowników i osiągając najwyższy współczynnik zaangażowania. Obok pranków, majsterkowania i psów widać tu wojnę, pociski i miny, a płynny przepływ tych treści jest nad wyraz trafnym obrazem współczesnego świata.

Narodziny TikToka

Zhang Yiming, 36-letni były inżynier Microsoftu i prężnie działający przedsiębiorca, 10 lat temu w swoim niewielkim pekińskim mieszkaniu założył firmę ByteDance. W 2016 r. firma wydała aplikację społecznościową Douyin, która umożliwiała dzielenie się wideo, a jednocześnie była w stanie funkcjonować na rynku z cenzurą internetową. Ta platforma nadal istnieje i prężnie działa w Chinach. Rok później została udostępniona międzynarodowa wersja aplikacji – słynny TikTok. W 2018 r. TikTok połączył się z Musical.ly. Aplikacje w wersji chińskiej i międzynarodowej wyglądają podobnie i mają zbliżone funkcje, lecz w szczegółach nie są jednakowe, ponieważ dostosowano je do potrzeb użytkowników na poszczególnych rynkach, co jest jednym z elementów, które pozwoliły jej odnieść zawrotny sukces.  

Kto steruje TikTokiem?

Aplikacja opiera się na działaniu sztucznej inteligencji, która działa w sposób wysoce zaawansowany, przewidując, co dana osoba zechce zobaczyć w ramach kolejnej treści. Analizuje użytkowników przez pryzmat setek punktów danych, bierze pod uwagę nawet sposób pisania i rytm naciskania klawiszy, o przeglądanych stronach internetowych nie wspominając. To ją wyraźnie odróżnia od systemów, w oparciu o które działa m.in. Facebook i Snapchat, i prawdopodobnie właśnie ten czynnik sprawia, że przeciętny użytkownik TikToka spędza w aplikacji około 26 godzin miesięcznie. Wykorzystana technologia optymalizuje cały proces związany z treścią – od jej stworzenia przez selekcję po najlepsze rekomendacje. Jeśli krótkie filmiki są w stanie zatrzymać daną osobę średnio na 52 minuty każdego dnia, to znaczy, że sztuczna inteligencja działa naprawdę dobrze. Tym bardziej, że dziewięciu na 10 użytkowników korzysta z aplikacji kilka razy dziennie.

Aplikacja nie bez granic

W tamtym roku właściciel TikToka wstrzymał oddech, kiedy administracja Donalda Trumpa zagroziła, że zakaże jego działalności. Jako powód wskazała obawy dotyczące bezpieczeństwa danych i chciała, żeby aplikacja płynnie przeszła w ręce jakiejś amerykańskiej spółki. W gronie zainteresowanych znalazły się m.in. Oracle i Walmart. Prezydent Biden ma inne stanowisko w tej sprawie, dlatego proces został zablokowany na szczeblu federalnym, zakazu nie ma, a TikTok może swobodnie działać.

Gorzej poszło w Indiach. Wśród tamtejszej młodzieży aplikacja jest bardzo popularna, mimo to – ze względu na konflikt graniczny między Indiami a Chinami – w czerwcu 2020 r. władze zabroniły korzystania z platformy. W styczniu 2021 r. zakaz ostatecznie wszedł w życie i mieszkańcy Indii nie mają dostępu do aplikacji. TikTok miał wtedy w tym kraju ponad 200 milionów użytkowników.  

Imponujące osiągnięcia

TikTok jest aplikacją społecznościową, która najszybciej ze wszystkich osiągnęła miliard aktywnych użytkowników. Facebook i YouTube potrzebowały na to ośmiu lat, Instagram ma obecnie ponad miliard użytkowników, a Twitter nigdy nie osiągnął tego pułapu, choć jest na rynku od 16 lat. TikTokowi zajęło to niecałe pięć. Instagram i YouTube mają ambicję, by konkurować z TikTokiem – ta pierwsza platforma stworzyła Reelsy, druga – YouTube Shorts, choć nie wydaje się, by mogły one zagrozić dominacji chińskiej aplikacji. Na TikToku użytkownicy spędzają więcej czasu niż na Facebooku i Instagramie łącznie, a wycena spółki opiewa na 180 miliardów dolarów.

Kto i co konsumuje na TikToku

Aplikacja jest przede wszystkim medium millenialsów i Genu Z, choć i odbiorcami, i twórcami są ludzie w różnym wieku, co pokazuje np. profil @ourfilipinograndma. Starzejący się użytkownicy nie rezygnują z TikToka dlatego, że z niego wyrośli i już nie wypada na nim być. Z ciekawostek: w Chinach, Malezji, Indonezji, Arabii Saudyjskiej i UAE liczba użytkowników w wieku 25-34 lata jest większa niż w wieku 16-24 lata. Największy zasięg wśród dorosłych aplikacja ma w Arabii Saudyjskiej.  

Najbardziej pożądanym rodzajem treści jest szeroko pojęta rozrywka, a treści w tej kategorii mają 443 miliardy całkowitych wyświetleń. Na drugim miejscu plasuje się taniec z liczbą 150 miliardów wyświetleń. Kolejne pozycje na liście zajmują pranki (54 miliardy wyświetleń), fitness (43 miliardy wyświetleń), majsterkowanie (29 miliardów wyświetleń), uroda i pielęgnacja skóry (22 miliardy wyświetleń), moda (18 miliardów wyświetleń), przepisy kulinarne (13 miliardów wyświetleń), poradniki życiowe (8,3 miliarda wyświetleń), zwierzęta domowe (8 miliardów wyświetleń) i filmy z kategorii „na świeżym powietrzu” (1 miliard wyświetleń).  

TikTok jest też najpopularniejszą aplikacją społecznościową dla dzieci. Qustodio, firma produkująca aplikacje zapewniające bezpieczeństwo cyfrowe, poinformowała, że dzieci w wieku 4-15 lat spędzają w aplikacji średnio 75 minut dziennie, czyli więcej niż na YouTube (klasycznym i w wariancie dziecięcym), z kolei w samych Stanach Zjednoczonych wartość ta jest większa i wynosi 87 minut. Jednocześnie TikTok jest najczęściej blokowaną przez rodziców aplikacją społecznościową.

Nowe królestwo influencerów

Kluczowym wskaźnikiem popularności danego medium społecznościowego jest zaangażowanie jego użytkowników, a to jest najwyższe właśnie na TikToku, który prześcignął Instagram i YouTube. Dla porównania: współczynnik zaangażowania mikro-influencerów na Instagramie wyniósł 3,86%, na YouTube 1,63%, a na TikToku – 18%. Z kolei w przypadku mega-influencerów współczynnik zaangażowania wyniósł 1,21% na Instagramie, 0,37% na YouTube i 35% na TikToku. Różnica robi wrażenie.

Według Forbesa najjaśniejsze gwiazdy TikToka zarobiły w 2021 r. 55,5 miliona dolarów, czyli 200% więcej niż rok wcześniej, a na najwyższym miejscu podium jest Charli D’Amelio z zarobkiem 17,5 miliona dolarów i liczbą obserwatorów na poziomie 140 milionów. 

Pierwsza wojna TikToka

Od pierwszego dnia wojny na Ukrainie na TikToku pojawiają się krótkie relacje ukazujące na żywo dramat walki. Zdjęcia i filmiki prezentują spadające na miasta pociski i martwych żołnierzy, skrupulatnie dokumentując i puszczając w świat obrazy wojny w czasie rzeczywistym, co jest też podkreślane w wielu podpisach informujących, że to, co widać na ekranie, dzieje się właśnie w tej chwili. Treści – choć charakter mają poważny i przejmujący – podawane są często w typowej dla TikToka estetyce: nagrania są poszarpane, w tle leci muzyka pop. Intensywnie klikają się nagrania, w których ukraiński mężczyzna przenosi z drogi do lasu minę, a z ust zwisa mu papieros, czy to, na którym widać ukraińskiego żołnierza w stroju do moonwalkingu, który przemieszcza się po polu w rytm piosenki „Smooth Criminal” Michaela Jacksona. Oba wygenerowały miliony wyświetleń i zdobyły wiele empatycznych, wspierających komentarzy.

W podcaście „The Content Mines” padły słowa, że inwazja na Ukrainę jest „najbardziej internetową wojną wszechczasów aż do następnej”. W wielu TikTokowych nagraniach konwencja poważnego dokumentu miesza się z internetowymi żartami i memami. Buduje to więź i zbliża społeczności – Ukraińcy nie są abstrakcyjnymi ofiarami odległej wojny, a ludźmi, którzy korzystają z tej samej sieci, znajdą te same piosenki, portale i aplikacje. Paradoksalnie media społecznościowe dokumentują tę wojnę wierniej i wiarygodniej niż tradycyjni dziennikarze, którzy w obliczu niebezpieczeństwa muszą się wycofać do miejsc, gdzie nic im nie grozi.   

Innowacyjności można się nauczyć

Słowa „innowacyjność” i „kreatywność” przewijają się w powszechnym obiegu nad wyraz często. W co drugim ogłoszeniu rekrutacyjnym od kandydatów wymaga się kreatywności, a co druga firma chwali się, że jest innowatorem w swojej branży. Od rodziców oczekuje się kreatywnych zabaw z dziećmi, a innowatorskie są już nawet urzędy gmin i małe ośrodki kulturalne. Wydaje się, że to obecnie jedne z najbardziej oklepanych pojęć, które przez ciągłe ich powtarzanie zostały pozbawione swojego właściwego, głębokiego znaczenia. Nie jest przecież tak, że wszyscy wokół nas tryskają kreatywnością, a każdy dzień przynosi tysiące rewolucyjnych koncepcji, które – błyskawicznie wdrażane przez zwinne organizacje – radykalnie zmieniają świat.      

Współczesny świat regularnie robi nam „sprawdzam”. Stawia przed nami coraz bardziej złożone wyzwania i wymaga natychmiastowych reakcji. Dotyczą one niemal każdej dziedziny życia i aktywności. W tak zmiennym otoczeniu szczególnie ważna i potrzebna jest zdolność do nieszablonowego myślenia i poszukiwania rozwiązań w pozornie bardzo odległych obszarach.

Trzy kroki wstecz

Wokół zjawiska kreatywności narosły różne mity. Wiele osób żywi przekonanie, że jest to cecha wrodzona. Inni uważają, że najlepsze pomysły rodzą się przypadkowo i są jak niespodziewane przebłyski i olśnienia. Albo że są wynikiem zbiegów okoliczności. Mimo że historia wielokrotnie udowodniła, że jest odwrotnie, ten sposób postrzegania kreatywności ma się dobrze. By odpowiednio budować i rozwijać umiejętności osadzone wokół innowacyjności, niezbędna jest zmiana tego systemu przekonań. Dopiero właściwe postrzeganie zjawiska pozwala na jego optymalny rozwój. Czas zatem porzucić myślenie mityczne na rzecz metodycznego wykorzystywania określonych umiejętności i ich udoskonalanie.  

Stałe a rozwojowe nastawienie do zainteresowań

Badacze odkryli, że istotny wpływ na innowacyjność ma to, jak poszczególne osoby postrzegają zainteresowania. Ci, którzy widzą je jako możliwe do rozwinięcia, są nastawieni na ich rozwój i wierzą, że można je pielęgnować – mają więcej pomysłów integracyjnych i dużo częściej tworzą koncepcje łączące dalekie od siebie dziedziny. Z kolei te osoby, które do zainteresowań mają nastawienie stałe – twierdzą, że należy je znaleźć i się ich trzymać – znacznie częściej myślą w sposób tradycyjny i dość schematyczny, a szukając rozwiązań, poruszają się w obrębie bliskich sobie dziedzin. Ten wniosek naukowców jest zachętą do rozwijania edukacji interdyscyplinarnej, która pozwala poszerzać wiedzę z różnych dziedzin i integrować ją na nowo.

Innowacyjność to sposób myślenia

O innowacjach często myślimy w kontekście technologicznym. Owszem, technologie są ważne, lecz sensem innowacji jest wywrócenie sposobu myślenia. Technologie są narzędziem do zrealizowania jego efektów albo owocem rozmyślań. Czym się charakteryzuje postawa innowacyjna? Osoby o takim sposobie myślenia bawią się tym, co przychodzi im do głowy. Są otwarte, ciekawe, niczego nie odrzucają, niczym się nie ograniczają. W ich umysłach wszystko jest możliwe, a granice nie istnieją. Porzucają utarte ścieżki na rzecz wchodzenia tam, gdzie jeszcze nikogo nie było. Z łatwością patrzą na dane zagadnienie z różnych perspektyw, zadają dużo pytań. Są pełni energii i zaangażowania. Nie ma dla nich problemów, są tylko okazje i możliwości.  

By organizacja była innowacyjna, potrzebuje na pokładzie ludzi, którzy podważają status quo i których wizje mają rozmach. Sam biznes musi być otwarty na zmiany, działać szybko i odważnie. Ogromnie ważna jest świadomość tego, że dążenie do innowacji wiąże się z dużym prawdopodobieństwem porażki i niesie ze sobą ryzyko niepowodzeń. Jest to jednak nieodłączny element całego procesu i tak należy do tego podejść. Kluczem do sukcesu jest współpraca – nawet najbardziej genialne pomysły nie popchną organizacji w rozwoju, jeśli pomiędzy poszczególnymi osobami i zespołami nie będzie woli wspólnego dopracowania koncepcji. Najgorsze dla organizacji jest utknięcie w miejscu i obserwowanie pleców konkurencji. W końcu nie chodzi o to, żeby przetrwać, chodzi o to, by wyznaczać kierunek.     

Mądre zarządzanie innowacyjnym myśleniem

By właściwi ludzie mogli w pełni uwolnić i zrealizować swój kreatywny potencjał, niezbędne jest mądre zarządzanie organizacją. Mok O’Keeffe, który od lat zajmuje się tym obszarem, podkreśla, jak ważny jest rozwój osób i procesów w dążeniu biznesu do innowacyjności. Mówi o tym, że niezbędne jest wyposażenie pracowników w odpowiednie kompetencje i pewność siebie, a liderów – we właściwe strategie i narzędzia. Należy także dbać o to, by kierownicy zespołów i projektów byli skutecznie inspirowani do umożliwiania i nagradzania kreatywności. Kluczowa jest również dobra komunikacja, budowanie zaangażowania, promowanie elastyczności oraz stworzenie przestrzeni na swobodne poszukiwanie i wdrażanie innowacyjnych rozwiązań.

Myślenie księżycowe Peter H. Diamandis i jego myślenie księżycowe proponuje zupełną zmianę reguł gry. Autor tej koncepcji prowokuje, drąży i nieustannie pyta liderów: a co, gdybyście dążyli do wzrostu 10 razy większego niż dotychczas? Nie o 10% większego, a 10 razy większego. Podkreśla, że wiele firm koncentruje się na tym, by zwiększyć zyski lub zmniejszyć koszty o 10%. Ta perspektywa natychmiast obniża poprzeczkę, wciąga organizację w proces bieżącego konkurowania z innymi firmami z branży i tłamsi potencjalne przełomowe koncepcje. Innowacyjne podejście w duchu myślenia księżycowego do problemów, wyzwań i trudności już na starcie zmienia perspektywę oraz warunkuje zupełnie inny proces myślenia i poszukiwania rozwiązań. Przynosi zaskakujące pomysły i skupia wokół projektu najlepszych ludzi. Co więcej, 10-krotna poprawa jakiegoś obszaru wcale nie oznacza, że będzie to proporcjonalnie trudniejsze do osiągnięcia. Najczęściej jest wielokrotnie bardziej opłacalna i tylko trochę bardziej wymagająca. Jednym z wzorcowych przykładów tego typu myślenia i działania jest Elon Musk, który sięga już nie tylko księżyca, ale i Marsa.

Warsztaty „Od inspiracji do innowacji” – nowoczesne modele uczenia się w organizacjach. 20-21.06. 2022 – dołącz w Warszawie lub online.

Na warsztatach „Od inspiracji do innowacji”  zdobędziesz konkretną wiedzę i narzędzia potrzebne do analizowania inspirujących trendów. Nauczysz się nowej kompetencji tzw. future literacy. Dowiesz się, jak przekładać je na konkretne rozwiązania biznesowe w twojej organizacji i zespole, podnosząc poziom innowacyjności i konkurencyjności Twojej organizacji.

Ten warsztat jest dla Ciebie, jeśli zastanawiasz się:

– jak wykorzystywać zdobywaną wiedzę z różnych obszarów np. konferencji, artykułów, podcastów itp. w codziennych biznesowych wyzwaniach

– jak użyć inspiracji do budowy nowych rozwiązań i innowacji

– w jaki sposób „połączyć kropki”, by budować użyteczne rozwiązania dla konkretnej branży

Szczegóły oraz zapisy znajdziesz na stronie: info.mastersandrobots.tech

Intencjonalne uczenie się przyszłością edukacji

Raport Future of Jobs z 2020 r. wśród 15 najważniejszych kompetencji przyszłości na trzecim miejscu wymienia umiejętność uczenia się. Gwałtowny rozwój technologii i postępująca automatyzacja pracy oznaczają, że nauka przestaje być czymś, co można zakończyć na pewnym etapie. Trzeba nieustannie się uczyć, ale jak to robić w sposób maksymalnie efektywny? Intencjonalnie!

 

Intencjonalne uczenie się – co to znaczy?

U podstaw intencjonalnego uczenia się leży traktowanie każdego doświadczenia jako okazji do rozwoju. Stałą praktyką jest pielęgnowanie ciekawości i podejmowanie nowych wyzwań. Niestety szkoła często tę ciekawość zabija już w pierwszych latach edukacji. Uczymy się wielu rzeczy i zjawisk, których nie rozumiemy, a co gorsza, które uważamy za zupełnie nieprzydane w życiu. W polskiej szkole zadawane są głównie pytania: co, kto i kiedy, brakuje zaś myślenia krytycznego i analizy, jak do tego doszło i czemu to służy. Na szczęście w życiu dorosłym możemy to zmienić.

Dlaczego chcę to wiedzieć, zrozumieć, zapamiętać? W jaki sposób wykorzystam przyswojone informacje i umiejętności? I jakie znaczenie dla mojej kariery ma to, czego się uczę? Takie pytania powinniśmy zadać sobie na początku. Intencjonalne uczenie się oznacza bowiem świadome zdobywanie wiedzy i zdolności, po to, by móc korzystać z nich w życiu i w pracy. Każda rozmowa, spotkanie i zadanie mogą służyć temu celowi. Osoby uczące się w sposób zamierzony wyróżnia nastawienie na rozwój i ciekawość świata. Choć są to cechy osobowości, które ludzie posiadają naturalnie w różnym stopniu, to – zgodnie z raportem McKinsey Global Institute z 2020 r. – można je również przyswoić. Ludzie uczący się intencjonalnie wierzą, że ich zdolności, a nawet inteligencja mogą być stale rozwijane, poszerzane i zmieniane. Dzięki temu łatwiej dostosowują się do okoliczności i lepiej sobie radzą na współczesnym, płynnym rynku pracy.

Dlaczego intencjonalne uczenie się jest tak istotne?

Raport Światowego Forum Ekonomicznego z października 2020 roku prognozuje, że do 2025 roku ok. 85 mln ludzi będzie musiało się przekwalifikować z powodu postępów w automatyzacji pracy. Do 2025 roku czas pracy nad bieżącymi zadaniami ludzi i maszyn może się wyrównać. Wiele stanowisk zostanie zastąpionych przez maszyny, ale – m.in. dlatego, że ktoś te urządzenia będzie musiał programować, naprawiać i nadzorować – przypuszcza się, że powstanie 97 mln nowych profesji. W przeciwieństwie do największych zmian w środowisku pracy w przeszłości, np. tych wywołanych przez industrializację, czwarta rewolucja przemysłowa nie będzie pojedynczym momentem zmiany. Rozbudzona przez powszechną cyfryzację i automatyzację, będzie erą nieustannych zmian.

Pandemia Covid-19 pokazała, że w razie przymusu ludzie są w stanie szybko przystosować się do nowych warunków. Otwarliśmy się na rozwój wykładniczy, choć postęp w edukacji wciąż nie nadąża za rewolucją technologiczną. Konieczne zatem staje się znalezienie nowego modelu nauczania odpowiedniego dla potrzeb nowej ery. Już małe dzieci powinno się przyzwyczajać do zmienności, aby później łatwiej było im ją znieść. W szkole zaś coraz bardziej pożądany staje się model „odwróconej klasy”, w której to młodzież przejmuje inicjatywę i dyskutuje nad postawionymi zagadnieniami. Nauczyciel nie jest tu wykładowcą. Pozwala uczniom na samodzielne wysuwanie wniosków i zachęca do aktywności, w razie potrzeby korygując błędy.

 

Jak uczyć się intencjonalnie?

Pierwszym krokiem do wdrożenia nawyku intencjonalnego uczenia się jest przyjęcie odpowiedniego nastawienia. Należy odrzucić pogląd, jakoby cechy osobowości, talenty i zdolności były skończonymi lub stałymi zasobami, których nie można zmienić ani ulepszyć. Nikt nie jest albo inteligentny, albo przeciętny, a błędy i porażki nie świadczą o ograniczeniach intelektu, lecz są narzędziami pozwalającymi się rozwijać.

Istotny jest proces, niezależnie od wyniku. Idąc tym tokiem myślenia, wiele nowatorskich szkół odrzuca tradycyjny system oceniania. Zamiast niego wprowadza ocenę opisową, która nie stygmatyzuje, ale wskazuje, nad czym warto pracować.

Intencjonalne uczenie się oznacza przełamywanie własnych barier i lęków, które przekuwane są w ciekawość. Pomaga w tym podejmowanie wyzwań, które nie są związane z codzienną pracą, takich jak gra na instrumencie muzycznym, nauka tańca czy uczestnictwo w szkoleniach komputerowych. Najlepiej robić to systematycznie, z czym wiąże się umiejętność planowania i gospodarowania czasem. Pośród licznych obowiązków zawsze można wygospodarować czas na naukę, np. słuchając audiobooków podczas jazdy samochodem.

Ucząc się nowych rzeczy, warto korzystać z pomocy ekspertów. Dobrze jest czytać książki i słuchać podcastów znawców tematu, ale można przecież pójść dalej i przełamać lęk przed osobistym kontaktem z nimi. Wysłanie maila z nurtującymi pytaniami czy prośba o mentoring stają się szansą na lepsze, bardziej pogłębione wykorzystanie zdobytej wiedzy.

Dla osób świadomie uczących się całe życie jest podróżą do tego, kim chcą się stać – ponieważ  wciąż odkrywają oni kolejne możliwości, podróż ta nie ma końca.

Warsztaty „Od inspiracji do innowacji” – nowoczesne modele uczenia się w organizacjach. 20-21.06. 2022 – dołącz w Warszawie lub online.

Na warsztatach „Od inspiracji do innowacji”  zdobędziesz konkretną wiedzę i narzędzia potrzebne do analizowania inspirujących trendów. Nauczysz się nowej kompetencji tzw. future literacy. Dowiesz się, jak przekładać je na konkretne rozwiązania biznesowe w twojej organizacji i zespole, podnosząc poziom innowacyjności i konkurencyjności Twojej organizacji.

Ten warsztat jest dla Ciebie, jeśli zastanawiasz się:

– jak wykorzystywać zdobywaną wiedzę z różnych obszarów np. konferencji, artykułów, podcastów itp. w codziennych biznesowych wyzwaniach

– jak użyć inspiracji do budowy nowych rozwiązań i innowacji

– w jaki sposób „połączyć kropki”, by budować użyteczne rozwiązania dla konkretnej branży

Szczegóły oraz zapisy znajdziesz na stronie: info.mastersandrobots.tech

Jutro jest dziś. Jak się przygotować? Kompetencje przyszłości

Uczenie się przez całe życie jest kluczem do udanej kariery, a jednak nigdy dotąd nie było ono równie ważne, jak obecnie. Pojawiają się nowe dziedziny nauki, a postęp technologiczny dyktuje nowe kierunki rozwoju. Od ery Przemysłu 3.0 minęło zaledwie pół wieku, a już czwarta rewolucja przemysłowa zmienia świat na naszych oczach, wzmagając niepewność i poziom skomplikowania XXI wieku. Czego warto się uczyć, by móc przystosować się do obecnej – i nadchodzącej – rzeczywistości?

Przyszłość jest już dziś

Świat ulega przeobrażeniom, a wraz z nim zmieniają się kompetencje, które są niezbędne, aby w nim pracować i dobrze prosperować. Według raportu Światowego Forum Ekonomicznego „The Future of Jobs Report” z 2020 r., przedsiębiorstwa oczekują, że do 2025 r. zmieni się 44% umiejętności, których pracownicy potrzebują, aby efektywnie wykonywać swoje zadania. Kluczowe znaczenie dla tej kwestii ma czwarta rewolucja przemysłowa, wprowadzająca innowacje w takich obszarach, jak robotyka, druk 3D, automatyzacja pojazdów, internet rzeczy i przetwarzanie w chmurze.

W związku z tym zredukowana zostanie liczba stanowisk asystenckich czy innych związanych z usługami. Sztuczna inteligencja potrafi spełnić już takie funkcje, jak umówienie do fryzjera czy zamówienie stolika w restauracji. Jest również w stanie uczestniczyć w trudniejszych konwersacjach, niż prosty chatbot, który odnajduje się tylko w jednym scenariuszu rozmowy. SI opanowuje także rynek prawny i dziennikarski; znane są przypadki dziennikarzy SI, piszących newsy szybciej niż człowiek. W Polsce kilka kancelarii wykorzystuje SI do analizy RODO. To oznacza, że należy położyć nacisk na edukację w kierunkach technicznych. Zadbać o to powinny szczególnie kobiety, bardziej narażone obecnie na bezrobocie.

Kluczowe kompetencje nowego rynku pracy

Rozwój przemysłu prowadzi do konieczności opanowywania nowych umiejętności. Pracownicy linii produkcyjnych muszą być zdolni do pracy z nowymi formami interfejsów człowiek – maszyna i sprawnie zarządzać pracą urządzeń. Administratorzy stają się innowatorami, projektantami, analitykami i twórcami wirtualnych systemów komunikacji, czujników, baz danych, łączności, itp. Zautomatyzowany przemysł wymaga również obecności starszych ekspertów i menedżerów, którzy mogą kierować pracą technologów, na przykład poprzez wyznaczanie celów, tworzenie innowacyjnych produktów, projektowanie modeli produkcji i pozycjonowanie się na konkurencyjnym rynku.

W obecnej sytuacji nie wystarczy posiadać odrębne zasoby wiedzy, umiejętności, wartości itp., konieczna jest zdolność integrowania ich i interaktywnego wykorzystywania. Niezbędne są kompetencje przyszłości – połączenie wiedzy i umiejętności pozwalających podchodzić do wyzwań w sposób wielopłaszczyznowy z nakierowaną na rozwój postawą, aby jak najlepiej dostosować się do zmian. Raport z 2018 r. przygotowany przez DELab UW na zlecenie PFR i Google wskazał trzy grupy takich kompetencji:

  • kompetencje poznawcze – obejmujące kreatywność, logiczne myślenie i rozwiązywanie złożonych problemów
  • kompetencje społeczne – efektywna współpraca w grupie, przywództwo i przedsiębiorczość oraz inteligencja emocjonalna
  • kompetencje cyfrowe i techniczne, obejmujące szereg zagadnień, od znajomości różnych języków programowania po kwestie cyberbezpieczeństwa i prywatności w sieci.

Automatyzacja transportu a kompetencje przyszłości

Niezwykle szybko rozwija się technologia dronowa, coraz częściej zastępująca pracę kurierów. Dania Dominos Pizza na całym świecie dostarczają już drony, a w Afryce, w wielu miejscach, gdzie nie ma nawet zbudowanych dróg, drony są jedynym sposobem transportowania towarów. Wszystkie firmy, które zajmują się rozprowadzaniem produktów – na czele z Amazonem – mają ogromne działy z wielomilionowymi inwestycjami w technologie dronowe. Wzrośnie liczba i możliwości wykorzystania dronów, tymczasem na drogach zwiększy się liczba samochodów – automatów. Autonomiczne ciężarówki, które jeżdżą flotami w formie testowej po całym świecie, już trenują sztuczną inteligencję, by mogła jeździć coraz bezpieczniej i coraz bardziej bezwypadkowo. Logistyka dronów i zautomatyzowanych pojazdów będzie w związku z tym generowała nowe miejsca pracy, a kompetencje z tym związane, jak zarządzanie, planowanie, umiejętność koordynowania zespołem, dyscyplina i odporność na stres będą wysoko cenione.

Nastawienie na współpracę – lokalnie i globalnie

Możliwości komunikacji między ludźmi całego świata rosną, a w każde zadanie zazwyczaj zaangażowana jest więcej niż jedna osoba. Dlatego niezwykle ważne jest zrozumienie, jak najlepiej komunikować się i koordynować działania w ramach zespołu, firmy lub z interesariuszami zewnętrznymi. Kluczowe umiejętności obejmują przekazywanie właściwych informacji odpowiednim osobom oraz tłumaczenie ich między różnymi stronami. Ponadto ważne jest, aby rozumieć tonację, mowę ciała i interakcje międzyludzkie – także te międzykulturowe. W interdyscyplinarnych, międzykulturowych zespołach trzeba umieć się porozumiewać z ludźmi, którzy myślą inaczej niż my.

Uczę się, więc jestem

Biorąc pod uwagę, jak wiele kompetencji warto jest wdrożyć, aby odnieść sukces, najbardziej krytyczną kompetencją w XXI wieku okazuje się być umiejętność uczenia się. Uczenie się przez całe życie jest źródłem innowacji, zdolności adaptacyjnych, zręczności i odporności człowieka, zwłaszcza w szybko zmieniających się warunkach. Baza wiedzy pozostaje niezmienna: należy przyswoić podstawy fizyki, matematyki, biologii, aby zrozumieć rzeczywistość. W tym zakresie mieści się także umiejętność rozumienia technologii. Jednocześnie trzeba być przygotowanym na naukę rzeczy, o których później trzeba będzie zapomnieć, bo przestaną być aktualne. Nadążanie za nadchodzącymi zmianami będzie wymagało gotowości do ciągłego odkrywania siebie, regularnego dostosowywania swojego podejścia do pracy i ludzi, a także zaangażowania w pielęgnowanie własnych, wyjątkowo ludzkich zdolności.

Warsztaty „Od inspiracji do innowacji” – nowoczesne modele uczenia się w organizacjach. 20-21.06. 2022 – dołącz w Warszawie lub online.

Na warsztatach „Od inspiracji do innowacji”  zdobędziesz konkretną wiedzę i narzędzia potrzebne do analizowania inspirujących trendów. Nauczysz się nowej kompetencji tzw. future literacy. Dowiesz się, jak przekładać je na konkretne rozwiązania biznesowe w twojej organizacji i zespole, podnosząc poziom innowacyjności i konkurencyjności Twojej organizacji.

Ten warsztat jest dla Ciebie, jeśli zastanawiasz się:

– jak wykorzystywać zdobywaną wiedzę z różnych obszarów np. konferencji, artykułów, podcastów itp. w codziennych biznesowych wyzwaniach

– jak użyć inspiracji do budowy nowych rozwiązań i innowacji

– w jaki sposób „połączyć kropki”, by budować użyteczne rozwiązania dla konkretnej branży

Szczegóły oraz zapisy znajdziesz na stronie: info.mastersandrobots.tech


Źródła:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=5ActMBGuSeA
  2. https://www.youtube.com/watch?v=xhwZi1RHfZ0
  3. https://pfr.pl/dam/jcr:42fb0b02-bae5-4c78-b857-0349ae97f6df/Kompetencje_przyszlosci_7.06_ONLINE.pdf
  4. https://ibe-infocus.org/articles/future-competences-future-generations/
  5. https://www.desouttertools.pl/przemysl-4-0/wiadomosci/606/rewolucja-przemyslowa-od-przemyslu-1-0-do-przemyslu-4-0
  6. https://morethandigital.info/en/23-skills-of-the-future-important-skills-for-the-jobs-of-21th-century/
  7. https://www.getsmarter.com/blog/career-advice/5-pioneering-skills-youll-need-by-2025/
  8. https://www.weforum.org/agenda/2020/10/top-10-work-skills-of-tomorrow-how-long-it-takes-to-learn-them/
  9. https://www.hrtoday.ch/de/article/welche-kompetenzen-brauchen-wir-in-zukunft-adventsserie-collaboration
  10.  https://www.strametz.de/news/5-kompetenzen-f%C3%BCr-die-zukunft.html

IT dla Ukrainy, Uniwersytet Sukcesu i DigiKids. Nasze programy dla obywateli Ukrainy

Od początku wojny angażujemy się w pomoc na rzecz Ukrainy. Najpierw wysyłaliśmy drony, opatrunki i lekarstwa dla obrony cywilnej, teraz prowadzimy trzy duże programy pomocowo-edukacyjne dla kobiet i dzieci z Ukrainy, które po 24. lutego przyjechały do Polski. Wciąż można włączyć się w działania naszej fundacji jako Partner lub indywidualny darczyńca.

IT dla Ukrainy.

Celem projektu jest zaopatrzenie ukraińskich uczniów, którzy po 24. lutego br. dołączyli do polskich szkół, w komputery i laptopy. Fundacja Digital University koordynuje akcję przekazywania sprzętu zebranego przez firmy IT, który posłuży uczniom do celów edukacyjnych i kontaktów z bliskimi.

Komputery są dziś niezbędnym narzędziem edukacji szkolnej, a przecież wielu ukraińskich uczniów opuszczało swoje domy w pośpiechu, zabierając tylko rzeczy pierwszej potrzeby, które zmieściły się do plecaka. Mamy duże doświadczenie we współpracy ze szkołami i dlatego podjęliśmy się zadania koordynowania akcji IT dla Ukrainy – mówi Ela Wojciechowska, prezeska Fundacji Digital University. – Zachęcamy nauczycieli i dyrektorów szkół do zgłaszania zapotrzebowania na naszej stronie internetowej. Uprościliśmy wszystkie procedury, aby sprzęt w jak najszybszym czasie trafił do potrzebujących uczniów – dodaje.

Program wystartował w kwietniu br. Do tej pory do fundacji zgłosiło się 80 szkół,
z zamówieniami na prawie 1800 komputerów. Zapotrzebowanie dla uczniów mogą zgłaszać wyłącznie placówki edukacyjne. W tym celu należy wypełnić formularz zamieszczony na stronie Digital University:

digitaluniversity.pl/itdlaukrainy

Uniwersytet Sukcesu dla Ukrainek.

Uniwersytet Sukcesu to flagowy projekt fundacji, prowadzony nieprzerwanie od 2019 roku. Jest to bezpłatny, roczny program edukacyjny kierowany do młodych kobiet z mniej uprzywilejowanych środowisk. Daje im realną szansę na zdobycie atrakcyjnego zawodu w obszarze IT i digital marketingu. W tegorocznej, czwartej już edycji, fundacja przygotowała pulę miejsc dla Ukrainek. Zgłoszenia i informację o projekcie są dostępne w języku ukraińskim, ale na dalszym etapie niezbędna będzie znajomość polskiego lub angielskiego. Jowita Michalska, założycielka Fundacji Digital University, wyjaśnia:

Start rekrutacji do IV edycji Uniwersytetu Sukcesu zbiegł się z rozpoczęciem działań zbrojnych w Ukrainie, dlatego błyskawicznie podjęliśmy decyzję o otwarciu naboru dla Ukrainek uciekających przed wojną. Mieliśmy w tym pełne wsparcie Partnerów projektu, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni. Szybko dostosowaliśmy program do potrzeb Ukrainek – chociaż  całość trwa rok, to poza 5-dniowym warsztatem stacjonarnym w lipcu, resztę szkoleń można odbyć online i nie trzeba przebywać na terenie Polski. Co ważne, znajomość języka polskiego nie będzie konieczna, jeśli uczestniczka posługuje się językiem angielskim.

W programie przewidziano doradztwo zawodowe, spotkania z mentorami, warsztaty rozwoju osobistego i kursy specjalistyczne w wybranych przez uczestniczki obszarach. Zgłoszenia należy kierować na:

DigiKids.

To warsztaty robotyczne kierowane głównie dla dzieci i młodzieży z Ukrainy w wieku 10-15 lat, które przebywają obecnie w Warszawie i okolicach. Zajęcia prowadzone są przez trenerów-edukatorów i odbywają się w trzech językach: polskim, ukraińskim i rosyjskim. To okazja do poznania podstaw programowania z pomocą robota edukacyjnego SkriBot, ale też możliwość spędzania czasu z innymi Ukraińcami i Polakami w przyjaznych warunkach. Warsztaty odbywają się dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i środy, od kwietnia do końca czerwca 2022 r. w Ośrodku Aktywności Lokalnej – MAL Kotłownia na warszawskiej Woli.

Wszystkie programy działają dzięki wsparciu naszych Partnerów. Wciąż można dołączyć do grona Partnerów lub wesprzeć wybrany program indywidualną wpłatą.

Jakie rośliny na sobie nosisz? Przyszłość zrównoważonej mody

Lista grzechów, które ma na sumieniu branża odzieżowa jest długa. Na niechlubnym podium największych trucicieli zgarnia srebro, pozwalając się wyprzedzić jedynie przemysłowi naftowemu. W gigantycznej skali zasila wysypiska śmieci – szacuje się, że ląduje na nich ok. 2150 sztuk tekstyliów co… sekundę. Konsumuje ogromne ilości wody, by zwrócić ją w postaci ścieków zanieczyszczonych chemikaliami (m.in. rtęcią i ołowiem), nawozami i mikroplastikiem. Na liście ofiar fast fashion jest wiele starych lasów czy Jezioro Aralskie, które niemal zamieniło się w pustynię. Stało się ono pewnego rodzaju symbolem katastrofy, ku której moda prowadzi świat.    

A może by tak inaczej?

W obliczu rosnącej świadomości konsumentów i coraz wyraźniej wybrzmiewających głosów różnych organizacji coś się zaczyna zmieniać. Rewolucja to jeszcze nie jest, ale ruch z pewnością już tak. Rośnie grono marek, które przestają udawać, że nie słyszą naukowców bijących na alarm. Część firm stosuje greenwashing, część chce realnie zmniejszyć swój szkodliwy wpływ na środowisko i podejmuje określone działania. Jednym z napawających optymizmem trendów jest odzież z roślin.

Ubrania z bawełny i lnu są oczywistym elementem garderoby, zwłaszcza te pierwsze. Tekstylia z konopi i pokrzywy brzmią nieco bardziej egzotycznie, ale przed laty już je produkowano, a teraz powoli opuszczają krainę zapomnienia i wracają do łask. Bambus z kolei jest całkiem popularny wśród osób aktywnych fizycznie, jako że zrobiona z niego odzież jest przewiewna, ułatwia utrzymanie odpowiedniej temperatury ciała i chłodnie więcej wilgoci niż jego bawełniane odpowiedniki. Świat z kolei lubi go za to, że szybko rośnie i pochłania pięć razy więcej dwutlenku węgla niż drzewa.

Zwracające się w stronę ekologii marki coraz częściej sięgają też po tkaninę nazywaną tencelem lub lyocellem, którą jest otrzymywana z celulozy drzewnej pozyskiwanej z drewna eukaliptusowego. Celulozę się rozpuszcza, a do tego procesu jest wykorzystywany nietoksyczny, bezpieczny rozpuszczalnik zamiast substancji żrących, jak to ma miejsce w przypadku otrzymywania wiskozy. Eukaliptus w trakcie wzrostu wymaga mniej wody niż bawełna, a ubrania z tencelu potrzebują zaledwie sześciu tygodni, by ulec biodegradacji w procesie kompostowania.

Ubrania z odpadów po owocach

Podczas uprawy i obróbki owoców powstaje mnóstwo odpadów: milion ton rocznie po tłoczeniu soku z pomarańczy, 500 ton na dobę po tłoczeniu jabłek, miliardy liści ananasa. Kilka otwartych głów wpadło na pomysły, które nie dość, że pomagają ochronić planetę przed taką ilością odpadów biologicznych, to jeszcze pociągnęły za sobą rozwój technologii pozwalających zrobić z tych resztek trwałe materiały do produkcji odzieży.

Włoska firma Orange Fiber z odpadków po cytrusach stworzyła materiał, który w dotyku przypomina jedwab i po który sięgnęła m.in. marka H&M. Z kolei kilkoro Polaków stworzyło skórę z wytłoków jabłkowych. Materiał jest w 100 procentach biodegradowalny, produkowany w sposób ekologiczny, a jego właściwości i struktura nie odbiegają od skóry naturalnej. Z liści ananasów powstaje Piñatex – wegański materiał do produkcji odzieży i obuwia. Do stworzenia metra kwadratowego materiału wykorzystuje się ok. 480 liści, za to nie używa się nawozów, pestycydów ani dużej ilości wody. Produktem ubocznym powstawania Piñatexu jest biomasa, którą można przekształcić w organiczny nawóz. Elastyczna, miękka wegańska skóra jest pokryta żywicą, co zapewnia jej trwałość i odporność na wodę, lecz jednocześnie uniemożliwia proces biodegradacji. U kresu swojej żywotności produkt z liści ananasa może być poddany kontrolowanej degradacji, by ponownie wykorzystać materiał.

Wszechstronne grzyby i algi

O tym, że grzyby są absolutnie niezwykłe, nie trzeba przekonywać nikogo, kto choć trochę o nich czytał lub obejrzał film Niezwykły świat grzybów. Te mikroorganizmy potrafią usunąć wyciek ropy naftowej i „zjeść” niechciany plastik. Tworzą pod ziemią ogromną siatkę połączeń, dzięki której drzewa komunikują się ze sobą, a także wspierają proces leczenia uzależnień oraz chorób psychicznych, co potwierdzają badania. Przychodzą z odsieczą także branży modowej. Z grzybów, a dokładnie z grzybni, powstaje materiał Mylo, który jest wykorzystywany do wyrobu butów i akcesoriów. Produkcja grzybni trwa niecałe dwa tygodnie i zużywa znacznie mniej wody niż produkcja bawełny. Wśród firm, które się nim zainteresowały, są m.in. Adidas i produkująca maty do jogi marka Lululemon. Mylo póki co nie ulega biodegradacji, lecz ambicją producenta jest stworzenie takiego materiału, który będzie można z powodzeniem poddać temu procesowi. Innym sprytnym organizmem są algi – wykorzystuje się je do oczyszczania powietrza, odgrywają coraz większą rolę jako tzw. niebieska żywność, a już wkrótce będziemy mogli nosić odzież i buty zrobione z alg.   

„K” jak kaktus i kawa

Dwaj meksykańscy projektanci stworzyli skórę z kaktusa, która doskonale imituje skórę naturalną, przy czym znacznie mniej obciąża środowisko i nie powoduje cierpienia zwierząt. Dlaczego kaktus? Jest niewymagający w uprawie i potrzebuje mało wody, a zrobiony z niego materiał w pełni ulega biodegradacji – kaktusowe ubrania wystarczy zalać wodą, zostawić na kilka tygodni, a one się rozpuszczą. Do produkcji tej wegańskiej skóry nie używa się żadnych chemikaliów, a sama roślina jest bardzo wydajna. Co ciekawe, nie trzeba ścinać całej – wystarczy odciąć starsze liście, by z nich przygotować materiał, a nowe odrosną w tych samych miejscach w ciągu ok. siedmiu miesięcy.

Z kolei skandynawska marka Rens zaprojektowała buty, do produkcji których wykorzystuje sześć zużytych plastikowych butelek i 150 gramów fusów z kawy na każdą parę. Użycie przetworzonego plastiku pozwoliło producentowi zmniejszyć emisję CO2 generowaną przez produkcję cholewki o 79% w stosunku do polimerów wykorzystywanych w produkcji tradycyjnego obuwia sportowego. Buty są przewiewne i wodoodporne, a dzięki właściwościom fusów szybko wysychają i nie łapią nieprzyjemnego zapachu.

Roślinna wełna, roślinny jedwab, roślinny puch

Firma Weganool stworzyła wełnę, która stanowi roślinną alternatywę dla klasycznej wełny. Jej produkcja wymaga mniej wody, pestycydów i barwników, wykonane z niej ubrania mogą być prane w pralce, a po zakończeniu swojego żywota ulegają biodegradacji. Jedwab – zużywający ogromne ilości energii – również doczekał się swojego zamiennika. Japońska firma Spiber stworzyła roślinne materiały, które mogą zastąpić zarówno jedwab, jak i poliester. Ciekawym rozwiązaniem jest też roślinny puch, który – co prawda – był wykorzystywany już kilkadziesiąt lat temu do wypełniania kamizelek żołnierzy w trakcie wojny, ale dopiero teraz robi się o nim głośno. Prognozuje się, że roślinny puch może stać się alternatywą dla bawełny: jest od niej kilka razy cieplejszy, hipoalergiczny, a jego pozyskiwanie jest znacznie tańsze i dużo mniej obciążające dla środowiska. Oprócz zalet ekologicznych zwraca uwagę eleganckim wyglądem i lekkim połyskiem, co sprawia, że zaczynają się nim interesować domy mody.

Co możemy zrobić już dziś?

Ubrania z roślin to głos przyszłości, który z upływem lat będzie coraz wyraźniejszy. Im więcej firm będzie tworzyło materiały z roślin i im więcej firm będzie produkowało z nich odzież i obuwie, tym łatwiej będą one dostępne. Zanim jednak staną się aż tak powszechne, róbmy to, co możemy zrobić już dziś, od ręki. Przede wszystkim kupujmy mniej i bardziej rozważnie. Sprawdzajmy, czy marka, po produkty której chcemy sięgnąć, działa z poszanowaniem środowiska i ludzi. Z pomocą przychodzi strona Good on You, na której możemy sprawdzić, jak to wygląda w przypadku poszczególnych firm.

Nośmy odzież tak długo, jak się da, a jeśli widzimy, że ubrania „się kończą”, przerabiajmy je, odnawiajmy i upcyklingujmy. Inicjatyw w tym obszarze jest sporo. W firmie WoshWosh możemy naprawić i wyczyścić buty. Są marki, które zbierają niepotrzebne jeansy, z pęknięciami i przetarciami, po czym robią z nich torby, nerki czy kosmetyczki. Outdoorowa firma Cumulus z okazji Black Week nie miała dla klientów kuponu rabatowego, za to zaoferowała bezpłatną naprawę swoich śpiworów i odzieży, która już jest w obiegu, by służyła jak najdłużej. Warto śledzić tego typu działania i z nich korzystać. A jeśli odzież nadaje się już tylko do wyrzucenia, można zajrzeć np. do jednego ze sklepów H&M, gdzie specjalna maszyna rozdrobni nasze tekstylia, umożliwiając ponowne wykorzystanie przędzy.

Co zrobić, gdy ubrania są w dobrym stanie, ale nam się znudziły albo styl lub rozmiar już nie pasuje? Jednym z ciekawych rozwiązań jest inicjatywa Ubrania na Oddania. Jej twórcy zbierają taką odzież, a za każdy zebrany kilogram przekazują określoną kwotę na rzecz określonej organizacji lub fundacji, którą wskazuje osoba oddająca ubrania. UDO razem z 4F stworzyło program 4F change, w ramach którego do obiegu trafiają odnowione ubrania. Najnowszym pomysłem Ubrań do Oddania jest otwarcie butików cyrkularnych, w których są dostępne używane ubrania w dobrym stanie. Sklepy działają już w kilku miastach.   

Co przyniesie nam przyszłość? 

Przyszłość jest ekscytującą niewiadomą. Roślinne tkaniny biodegradowalne stanowią potężny krok w kierunku zrównoważonej mody, która pozostawi po sobie dużo mniejszy ślad. Jak będzie to wyglądało w praktyce – czas pokaże. Z drugiej strony możemy się spodziewać rozwoju odzieży cyfrowej, a może nawet codziennego drukowania ubrań, jak to wieszczy Amy Webb?

Scenariusz zrównoważonej mody wg prof. Amy Webb

Jest rok 2040. Poranek. Po wyłączeniu alarmu Gabriel sprawdził pogodę: dziś będzie 100°F (58°C). Niestety, ta nieprzewidywalność pogody stawała się coraz bardziej powszechna w kwietniu w Nowej Szkocji (to efekt zmian klimatycznych). Gabriel pomyślał jednak, że to kolejna okazja, aby skorzystać z nowego urządzenia i spojrzał na stojące w rogu 3D Clothing Turbo. Używał go przez ostatnie kilka dni, aby rano tworzyć zupełnie nowe stroje. Jego 3D Clothing Turbo drukuje rzeczy uwzględniając prognozę pogody i styl Gabriela, który rozpoznaje na podstawie analizy ogromnej ilości danych zaciąganych z jego social mediów i wcześniejszych wyborów zakupowych. Tylko w tym tygodniu udało mu się już wydrukować spodnie, czapkę, dwie koszulki, skarpetki i bluzę z kapturem – być może trochę przesadził (i wydał sporo na materiały), ale chciał dobrze przetestować maszynę. Jedynym elementem, którego 3D Clothing Turbo nie może wydrukować, jest bielizna, ze względu na obecny brak jasności co do przepisów sanitarnych w urządzeniach tego typu. Po wydrukowaniu swoich nowych szortów i kurtki Gabriel wyrusza w drogę, czując się pewnie w swoich świeżo uszytych ubraniach.

Dalsza część prognozy w podcaście Jowity Michalskiej #DigiTalks

Sneakersy NFT startują – o tym jak Nike i Adidas chcą zarobić na cyfrowych butach

W ostatnim czasie NFT (non-fungible tokens – niewymienialne tokeny, lub NFT, są kawałkami cyfrowej zawartości powiązanej z blockchainem, cyfrową bazą danych leżącą u podstaw kryptowalut takich jak bitcoin i ethereum. W przeciwieństwie do NFT, te aktywa są zamienne, co oznacza, że mogą być zastąpione lub wymienione na inne identyczne o tej samej wartości, podobnie jak banknot dolarowy – red.) przybrały postać wszystkiego, od małp, przez jacht, po naturalnej wielkości rzeźbę wideo 3D. W miarę jak wolumen obrotów NFT osiągał zawrotną wartość 22 miliardów dolarów, do listy dołącza kolejny nowy rodzaj NFT: buty.

I to nie tylko buty, ale także inna odzież sportowa, z której część jest nawet dostępna w formie niecyfrowej. To prawda – możesz wydać tysiące dolarów na buty lub bluzę i dostać takie, które możesz nosić w prawdziwym życiu. Kto by pomyślał, że wrócimy do gospodarki, w której można zapłacić za rzecz i trzymać ją w rękach, a nie tylko patrzeć na nią na ekranie komputera?

Nike ogłosiło przejęcie RTFKT, studia NFT, które według własnych słów „wykorzystuje najnowsze silniki gier, NFT, uwierzytelnianie blockchain i rzeczywistość rozszerzoną, w połączeniu z doświadczeniem produkcyjnym, aby stworzyć jedyne w swoim rodzaju sneakersy i cyfrowe artefakty.” Zgadza się, nazwa firmy jest wymawiana jako „artefakt”. Nie wpadlibyście na to przez 100 lat?

RTFKT zostało założone w styczniu 2020 roku i choć Nike nie ujawnił, ile zapłacił za firmę, można bezpiecznie powiedzieć, że założyciele RTFKT prawdopodobnie zarobili całkiem nieźle, szczególnie biorąc pod uwagę, że ich firma jest na rynku krócej niż dwa lata. Do tej pory, firma była najbardziej znana ze swojej współpracy z nastoletnim artystą o pseudonimie FEWOCiOUS. Artysta ten pomógł zaprojektować linię „cyfrowych trampek” NFT, które przyniosły zysk o wartości 3,1 miliona dolarów w mniej niż 7 minut. Ludzie, którzy kupili NFT mieli możliwość odkupienia prawdziwej pary butów w ich rozmiarze miesiąc po sprzedaży wirtualnych butów.

Chociaż mówienie o cyfrowych trampkach może sprawić, że poczujemy się jakbym żyli w świecie bizarro, inwestorzy mieli inne zdanie, nawet zanim pojawił się Nike i przejął RTFKT. W maju tego roku, firma venture capital Andreessen Horowitz przeprowadziła rundę finansowania zalążkowego, w której startup zebrał 8 milionów dolarów. Partner Jonathan Lai napisał na Twitterze: „Ponieważ spędzamy więcej czasu w wirtualnych światach, będziemy dbać o nasze cyfrowe trampki/torby tak samo jak o te fizyczne. Ze względu na to, że gry stają się przestrzeniami społecznymi, cyfrowe ubrania będą kluczową częścią naszej tożsamości.”.

Czy ogarnęło Was już niejasne poczucie strachu przed przyszłością? Nike postrzega swój zakup RTFKT jako środek pomagający rozszerzyć swój cyfrowy ślad i możliwości. 

– To przejęcie to kolejny krok, który przyspiesza cyfrową transformację Nike i pozwala nam służyć sportowcom i twórcom na styku sportu, kreatywności, gier i kultury – powiedział prezes i dyrektor generalny Nike, John Donahoe.

Musi być w tym coś na rzeczy, ponieważ Nike nie jest jedyną firmą produkującą odzież sportową, która wskoczyła na bandwagon NFT. Adidas sprzedał 29,620 sztuk NFT z kolekcji Into the Metaverse w ciągu kilku godzin od ich udostępnienia. Każdy NFT kosztował 0,2 ETH, co w tamtym czasie wynosiło około 765 dolarów (wartość monety od tego czasu spadła), co oznacza, że Adidas zarobił na tych cyfrowych tokenach ponad 22 miliony dolarów. Ludzie, którzy kupili NFT będą mogli dostać (prawdziwy) dres, graficzną bluzę z kapturem lub pomarańczową czapkę w 2022 roku „bez dodatkowych kosztów”. 

Trudno powiedzieć, jak odległy jest świat, w którym cyfrowe ubrania są kluczową częścią naszej tożsamości, ale mam nadzieję, że nie nastąpi to szybko. W każdym razie, inwestorzy, producenci układów scalonych, artyści, marki odzieżowe i pozornie wszyscy inni przygotowują się na nadejście metawersum, więc wydaje się to nieuchronne – a Nike, Adidas i inni będą tam, aby upewnić się, że nasze wirtualne stopy nie są gołe. A raczej wirtualne stopy tych, którzy są gotowi wyłożyć setki, a nawet tysiące dolarów na cyfrowe buty.

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial