4-dniowy tydzień pracy – czy to może się udać?

W Wielkiej Brytanii trwa właśnie próba skróconego tygodnia pracy. Na Islandii taki eksperyment odbył się jeszcze przed pandemią i nie dość, że okazał się wielkim sukcesem, to jeszcze 4-dniowy tydzień pracy został utrzymany. Kolejne kraje – m.in. Hiszpania, Szkocja, Japonia i Nowa Zelandia – albo rozważają takie rozwiązanie, albo już je sprawdzały. Wydajniejsi i szczęśliwsi pracownicy, niższe koszty utrzymania biur, odciążenie systemu rzadszym wypaleniem zawodowym i zwolnieniami – wydaje się, że to rozwiązanie ma zdecydowanie więcej zalet niż wad. Czy czeka nas rewolucja? 

Eksperyment w Wielkiej Brytanii

W Wielkiej Brytanii trwa półroczna próba wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy. Bierze w niej udział ponad 3300 osób z 70 firm o różnej wielkości i profilu działania: od niewielkich pubów po wielkie korporacje. Warunek jest jeden: pensja się nie zmniejsza, ale nie może się też zmniejszyć produktywność. Musi być utrzymana na poziomie 100%, a jeśli wzrośnie – to tylko lepiej. 

Próbę 4-dionowego tygodnia pracy, prowadzi także 4 Day Week Global, organizacja non-profit, która zrzesza liderów biznesu, projektantów i liderów myśli oraz strategów społecznych działających na rzecz skrócenia tygodnia pracy. Naukowcy z Oxfordu, Boston College i Cambridge uważnie obserwują wpływ nowego modelu na samopoczucie pracowników. Jako że próba jest już za półmetkiem, pojawił się pierwszy raport. Co z niego wynika?

Badacze obserwują wskaźniki związane ze zdrowiem, snem, stresem, wypaleniem zawodowym oraz ogólnym zadowoleniem z pracy i z życia. 88% uczestników próby uznało, że w ich firmie nowy model ( 4-dniowy tydzień pracy) się dobrze sprawdza, nieco mniej niż połowa stwierdziła, że ich wydajność jest na podobnym poziomie jak wcześniej, a jedna trzecia oceniła swoją produktywność jako znacznie większą niż w tradycyjnym trybie. Dla 78% osób przejście z 5-dniowego na 4-dniowy tydzień pracy przebiegło gładko lub bardzo gładko. Na tym etapie 86% uczestników deklaruje, że z dużym prawdopodobieństwem będą chcieli zostać przy krótszym modelu pracy po zakończeniu próby. 

A co na to biznes? Szefowie firm mają wiele pozytywnych obserwacji i przemyśleń. Dyrektorka ds. personalnych w Outcomes First Group przyznała, że kadra zarządzająca widzi wyraźny wzrost wydajności i produktywności, a także lepsze samopoczucie pracowników. Dyrektorka generalna Trio Media podzieliła się informacją, że od momentu rozpoczęcia próby wyniki finansowe firmy wzrosły o 44%! Jednocześnie dyrektor generalny 4 Day Week Global powiedział, że z niektórych firm docierają do nich głosy o przeszkodach, na jakie natrafia ten projekt. Dzieje się to w miejscach, gdzie królują tradycyjne i nieelastyczne praktyki, a kultura organizacyjna jest nieadekwatna do dzisiejszej rzeczywistości. To czytelny sygnał dla tych przedsiębiorstw, że nadszedł czas na zmianę kursu. 

4-dniowy tydzień pracy – próba na Islandii 

Na niewielkiej wyspie do eksperymentu 4-diowego tygodnia pracy, przymierzono się jeszcze przed pandemią. Jednym z kluczowych impulsów do jego przeprowadzenia była inicjatywa związków zawodowych i grup społeczeństwa obywatelskiego. Stanowiła ona odpowiedź na wyniki badań dotyczących równowagi między życiem prywatnym a zawodowym. Islandia wypadła w nich znacznie gorzej niż sąsiedzi. 

Przeprowadzono dwa badania. Próby objęły 2500 osób, co stanowi ok. 0,72% populacji Islandczyków. Krótszy tydzień pracy został wdrożony nie tylko w biurach, ale także w szpitalach, żłobkach, muzeach, urzędach, posterunkach policji i domach pomocy społecznej. Większości osób nie udało się zejść do 32-godzinnego tygodnia pracy, tylko do 35-godzinnego. Już to wystarczyło, by uczestnicy prób poczuli przypływ energii, redukcję stresu, większe skupienie i wydajność oraz poprawę samopoczucia. Zgłaszali też poczucie większej niezależności, lepszej kontroli nad tempem pracy oraz wzrost wsparcia ze strony kolegów i koleżanek z pracy. Liczba konfliktów rodzących się na styku praca-dom zmalała. Cenne było też to, że mężczyźni w związkach heteroseksualnych w większym stopniu uczestniczyli w zadaniach domowych, a obowiązki mogły być dzielone po równo. 

Islandzkie organizacje w większości umożliwiły przejście pracownikom w tryb 4-dniowego tygodnia pracy. Aż 86% osób skorzystało z tej możliwości lub miało szansę na wynegocjowanie takiego modelu pracy. Ważnym aspektem jest też to, że Islandia jest społeczeństwem bardzo sprawiedliwym w kontekście dochodów. W krajach z większymi nierównościami i w charakterze pracy, i w wynagrodzeniach wdrożenie 4-dniowego tygodnia pracy może być bardziej skomplikowane. Innym ważnym elementem jest zaludnienie: Islandii z 346 tysiącami mieszkańców łatwiej było wdrożyć zmiany. Z perspektywy Wielkiej Brytanii, w której żyje 68,7 miliona osób, jawi się to jako dużo bardziej złożone przedsięwzięcie.   

Praca w obliczu pandemii 

Zanim pojawił się Covid, na rynku pracy panowały dość jasne zasady – praca z biura ponad wszystko. Niektórzy pracownicy co jakiś czas próbowali wywalczyć dla siebie częstszą możliwości pracy zdalnej, ale z reguły słyszeli odmowę. Argumentem było przeświadczenie o tym, że praca spoza biura nie może być efektywna. Aż nagle wybuchła pandemia, pozamykano biura, ludzie masowo zaczęli pracować z domu i świat się nie zawalił. Co więcej, często okazywało się, że ich produktywność wzrosła. Po ponad dwóch latach wiele firm sięga po różne sposoby, by zachęcić pracowników do powrotów do firm. Niektóre nie zachęcają, a zmuszają, ale to z kolei jeden z powodów, dla których ludzie zmieniają pracę. 

Kluczowe jednak było to, że mocne jak beton przeświadczenia nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości. I że kiedy pracownicy mają silną motywację, potrafią być wydajni niezależnie od miejsca. Może od czasu też? Wizja 3-dniowego weekendu jest dla wielu osób wystarczająco silną zachętą, by wyrobić się z pracą w 4 dni. 

Ile pracy jest w 4-dniowym tygodniu pracy?

Powiedzmy to sobie uczciwie i wprost: spora część czasu pracy nie jest przeznaczana na pracę, a na kawy, obiady, pogawędki, zakupy, portale społecznościowe i inne internetowe rozrywki czy po prostu krótsze lub dłuższe przerwy. Często tryb wykonywania pracy dopasowujemy do czasu, jaki mamy na jej zrobienie. Jedną prostą czynność, która zajmuje godzinę, potrafimy wykonywać cały dzień, jeśli nie mamy nic innego na głowie. A kiedy mamy kumulację zadań i wydaje się, że są one nie do zrobienia w osiem godzin, potrafimy ze wszystkim zdążyć, odcinając rozpraszacze i maksymalnie się koncentrując. Im więcej obowiązków, tym lepsza organizacja – u bardzo wielu osób tak to właśnie działa. Można się więc pokusić o założenie, że w realiach 4-dniowego tygodnia pracy ludzie nie będą pracować mniej, tylko nie będą tracić i marnować czasu.     

Przystanek na drodze do pracy ze sztuczną inteligencją?

Rynek pracy w przyszłości mocno się zmieni. Rozwój metawersum i sztucznej inteligencji spowoduje zupełną zmianę dotychczasowych reguł gry. Może mocno wpłynąć na ludzkie obowiązki na danym stanowisku, ale też na sposób pracy i jej długość w ciągu dnia. Technologiczni optymiści zakładają, że AI i automatyzacja procesów zdejmą z nas żmudne, czasochłonne zadania i sprawią, że będziemy mieć znacznie więcej wolnego czasu. Krótszy tydzień pracy można potraktować jako ekonomiczną i socjologiczną praktykę z myślą o przyszłych zmianach. A nawet jeśli zmiany będą zachodziły wolniej, jest duża szansa, że w wielu krajach ten model się sprawdzi i sprawi, że gospodarki będą mocniejsze, a ludzie szczęśliwsi. 

Autor: Jowita Michalska, Founder and CEO of Digital University, Ambassador of SingularityU Warsaw Chapter

Co czytać i czego słuchać w listopadzie?

Listopad nie ma szczególnie dobrej sławy. Niektórzy odnajdują w nim przyjemne zjawiska i momenty, lecz dla większości jest to czas wymagający. Dla mnie jest okresem, kiedy wciąż dostosowuję się do świata po lecie i kiedy szczególnie dbam o swoje nawyki. Lubię też wtedy eksperymentować, jestem otwarta na nowe treści i inspiracje. Dziś dzielę się kilkoma z nich. 

Książki  

● Martin Recke, Adam Tinworth „Next Level CMO” 

Intensywnie zmieniająca się rzeczywistość i rozwój technologiczny wpływa na wiele branż, zawodów, stanowisk. Jedną z dziedzin, która szczególnie mocno doświadcza transformacji i musi na nią szybko reagować, jest marketing. Zmianom ulega zarówno szereg działań marketingowych, jak i rola CMO. O ile w XX w. marketing skupiał się na ścieżce od produktu do konsumenta, a tyle obecnie musi działać zupełnie odwrotnie: zaczynać od ludzi, ich doświadczeń i emocji, by kończyć na produktach i usługach. Szef marketingu nie tylko powinien się dopasować do tej dynamiki, ale też ją „czuć” i umieć skutecznie wykorzystać w biznesie. W książce zostały przedstawione sylwetki marketerów znanych marek, takich jak Bayer, Zalando, Oatly, Unilever, Gucci, Generali czy Banana Republic. Dzielą się oni swoim spojrzeniem na marketing, rozumieniem własnej roli oraz poglądami nt. profilu CMO, jakiego wymaga przyszłość. 

● Matthew Ball „Metawersum. Jak internet przyszłości zrewolucjonizuje świat i biznes”

Metawersum od miesięcy jest tematem gorącym i bardzo na czasie. Mówi się o nim dużo i często, choć poziom merytoryczny wypowiedzi bywa różny. Często zagadnienie jest traktowane powierzchownie i nieco niechlujnie – powielane są oczywiste treści, a mało jest sedna, esencji i rozważań nad kluczowymi zjawiskami. Książka jest bytem, który siłą rzeczy podchodzi do tematu wnikliwiej, uważniej i staranniej. Autor mówi o różnych zagadnieniach związanych z metawersum, NFT, blockchainem i Web3. Pochyla się nad nimi również w kontekście biznesu. Np. wysnuwa przypuszczenie, że liderami metawersum zostaną nie najwięksi giganci technologiczni, a firmy kilkadziesiąt razy od nich mniejsze albo te, o których świat jeszcze nie słyszał. Zdecydowanie warto poszerzyć swoją wiedzę o tym, co nas czeka i czego nie unikniemy. 

● Kai-Fu Lee „Inteligencja sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata”

Tę książkę polecam po raz kolejny, bo to jedna z lepszych pozycji poświęconych sztucznej inteligencji, a temat wydaje się być interesujący dla coraz to kolejnych osób. Autor podchodzi do zagadnienia merytorycznie i sceptycznie. W swoich opiniach jest rzeczowy i wyważony. Zarówno przedszkolaki, jak i biznesmeni zadają autorowi te same pytania, na które obszernie odpowiada on w tej publikacji. Przybliża szczegóły tego, jak sztuczna inteligencja będzie obecna w naszym życiu. Rozwiewa wątpliwości, czy maszyny nas zastąpią, a jeśli tak, to w jakich dziedzinach. Mówi o tym, jaki wpływ ich obecność będzie miała na nasze życie i kto będzie czerpał z tego największe korzyści. Opisuje też rywalizację pomiędzy dwoma mocarstwami w tym obszarze i konsekwencje, jakie ma dla świata to współzawodnictwo. 

Podcasty

● Metaverse Marketing Podcast „Jobs in the Metaverse”

Odcinek bierze pod lupę rynek pracy z perspektywy niedawnej przeszłości i nadchodzącej przyszłości. Ostatnie parę lat mocno zmieniło reguły gry i zawodowe realia wielu z nas. Pandemia, kwarantanna, przymusowa praca zdalna, spowolnienie gospodarcze, tzw. „wielka rezygnacja” – każdy z tych elementów wpływa na to, jak pracujemy, a ich kumulacja w krótkim czasie wywróciła dotychczasowe zasady do góry nogami. Rozwój metawersum oznacza ciąg dalszy transformacji. W podcaście jest mowa o tym, co się w związku z nim zmieni, jak się do tego przygotować i jak za tym wszystkim nadążyć.  

● Aleksandra Karasińska, ForbesWomen „Hybrydowy świat: co nas w nim czeka?”

Równo rok temu skorzystałam z zaproszenia autorki tego odcinka i wzięłam udział w rozmowie na tytułowy temat. Choć przyszłości nie da się do końca przewidzieć, podzieliłam się swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami i prognozami. To ciekawa okazja do tego, żeby z perspektywy czasu spojrzeć na zmiany, które zaszły przez ostatnie 12 miesięcy. 

Artykuły

● Tim Ferris „The Not-To-Do List: 9 Habits to Stop Now”

Choć wypracowanie dobrych nawyków i dbanie o ich regularność jest ogromnie ważne, czasami większy wpływ na samopoczucie i efektywność ma to, czego NIE robimy. Autor zachęca, by właśnie na tym się skupić. Warto przeanalizować swoje złe przyzwyczajenia i wypisać dziewięć z nich. To może być np. uzależnienie od maila, „spotkanioza”, ciągłe sprawdzanie na komunikatorze, czy ktoś napisał, zerkanie do mediów społecznościowych, ile osób polubiło wstawione treści itp. Po wyłuskaniu i spisaniu tych zachowań można się zająć ich wyrzucaniem z codzienności. 

● Singularity hub „AI Image Generation Is Advancing at Astronomical Speeds. Can We Still Tell if a Picture Is Fake?”

Fałszywe zdjęcia nie są, wbrew pozorom, zjawiskiem nowym. Już ponad 100 lat temu ludzie dawali się na nie nabrać, nawet jeśli na pierwszy rzut dzisiejszego oka widać, że nie mogły być prawdą. Np. Arthur Conan Doyle za prawdziwą uznał fotografię, na której dwóm siostrom towarzyszą… bawiące się wróżki. Aktualnie temat fałszywych zdjęć i fałszywych tekstów jest znacznie bardziej zaawansowany. Autor tekstu rozważa, czy w ogóle jesteśmy dziś w stanie odróżnić je od prawdziwych materiałów. 

● Singularity hub „NVIDIA Is Making a Digital Twin of Earth’s Climate. Here’s an Inside Look”

Na świecie coraz częściej mają miejsce ekstremalne zjawiska pogodowe – od rekordowych temperatur przez powodzie po susze i pożary. Nagłówki wiadomości dotyczących klimatu regularnie zaczynają się od słów głoszących, że dane wydarzenie wystąpiło w skali „największej w historii”. Póki co nas one zaskakują i staramy się możliwie jak najlepiej zareagować już po fakcie. A co by było, gdybyśmy mogli je przewidzieć i się na nie przygotować? Zobaczymy. Powstał cyfrowy bliźniak ziemi, który jest zasilony prawdziwymi danymi. Będzie mógł on na ich podstawie wywnioskować, co się wydarzy i nas przed tym ostrzec. 

Różności

● Dubai Future Forum 2022 na YouTube – szczególnie polecam uwadze wykłady futurologów: Amy Webb i Michio Kaku

● Profil @lisia_matka – prowadząca go Mava Targosz jest ekspertką od jogi nidry, czyli jogi snu; na jej profilu można znaleźć ciekawe wskazówki dotyczące owocnego odpoczynku, snu i wyciszenia, a także praktyki, medytacje, kursy i warsztaty

● Aplikacja deepl.com – to tłumacz, który znakomicie sobie radzi nawet z długimi i skomplikowanymi tekstami; większość funkcjonalności jest dostępna za darmo 

● Aplikacja otter.com – to narzędzie anglojęzyczne typu speech-to-tekst, które jest przydatne np. na międzynarodowych konferencjach; sprawnie przekłada wykłady na teksty, a jego darmowa wersja jest wystarczająco rozbudowana, by swobodnie z niej korzystać

Systematyczność jest podstawą rozwoju i nauki. Dlatego bardzo zachęcam do tego, by 2-4 razy w tygodniu zainwestować 20-30 minut w czytanie, słuchanie i oglądanie tego typu treści. Lifelong learning to zdecydowanie taki proces, który warto w swoim życiu praktykować. 

Polecajki na październik 2022: książki, dokumenty, podcasty i… grzyby

Jesień to dla wielu osób czas wzmożonej aktywności. Zakończenie wakacji mimowolnie wrzuca nas w tryb, w którym mamy więcej na głowie i musimy być lepiej zorganizowani. Zaczyna się szkolny kołowrotek, praca domaga się domykania tematów przed zbliżającym się końcem roku, a mniejsza ilość słońca i krótsze dni bywają wyzwaniem dla samopoczucia i nastroju. Dla mnie to czas, kiedy na powrót adaptuję się do pracy, obowiązków, zupełnie innego rytmu dnia i tygodnia. Chwilami bywa to niełatwe, dlatego otaczam się wtedy takimi przedmiotami i treściami, które poprawiają mój komfort. Tym razem przedstawiam polecajki na październik 2022, które obejmują zarówno pozycje do posłuchania i poczytania zarówno z obszaru technologii, jak i – przede wszystkim – te, które mówią o sposobach na lepsze codzienne życie.

Polecajki na październik 2022- Książki

Alain de Botton, „The School of Life. An Emotional Education”

Autor jest filozofem, który rozsmakował się w pisaniu książek z obszaru tzw. filozofii dnia codziennego. Jest ceniony za dowcip, zrozumienie dla złożoności ludzkich emocji i błyskotliwe, sugestywne treści. Tytułowa pozycja porusza wątki, o których nigdy nie uczono nas w szkole, a które są kluczowe, by żyć mądrzej i przyjemniej. Pomaga w rozgryzieniu własnych odczuć i zachowań, podpowiada, jak zgodnie i z poszanowaniem granic funkcjonować w związku, dostarcza narzędzia poprawiające efektywność zawodową, ale też mówi o tym, jak znosić porażki i nie stracić przy tym poczucia własnej wartości. Dużo uwagi poświęca inteligencji emocjonalnej, która jest kluczem do dobrego samopoczucia i jednocześnie wydaje się być jedną z ważniejszych kompetencji przyszłości. Pełen ciepła język tej książki sprawia, że chce się pójść za wskazówkami autora i osiągnąć życiowe spełnienie.

Chuck Chakrapani „The Good Life Handbook: Epictetus’ Stoic Classic Enchiridion”

Publikacja to zbiór nauk Epikteta, które zostały zebrane i opracowane przez Flaviusa Arrianusa – historyka i słuchacza wykładów jednego z najwybitniejszych przedstawicieli stoicyzmu. Z kolei Chakrapani zadbał o to, by zapisać je prostym, przystępnym językiem. Książka ma zaledwie 84 strony, lecz jest niebywale treściwa. Składa się z jednostronicowych rozdziałów, których nagłówek zatrzymuje i skłania do refleksji, a pozostała część tekstu doprecyzowuje wątek i podpowiada, co można w danej sytuacji zrobić lub jaka reakcja będzie tą najwłaściwszą. Głoszone przez Epikteta hasła często mogą się wydawać proste, wręcz banalne, lecz warto do nich wracać. To takie zdania, które przypominają, że sprawy są często prostsze, niż się wydaje, i nie ma co komplikować sobie życia. Skłania też do refleksji nad pewnymi zagadnieniami i uczy tego, by niezależnie od czynników zewnętrznych czuć spokój i szczęście.

Barbara Oakley „Głowa do liczb”

Autorka odczarowuje matematykę i inne nauki ścisłe. Pokazuje, że liczby nie muszą być zmorą, a mogą stać się fascynującą przygodą. Podkreśla, że matematyka jest obecna w wielu dziedzinach codziennego życia i w rozmaitych zawodach. Bez niej niemożliwe byłoby programowanie, działanie urządzeń medycznych czy łapanie złodziei. Oakley w szkole średniej borykała się z kłopotami z matematyką. Nie chciała jednak, żeby to ograniczało jej zawodowe i życiowe możliwości, dlatego postanowiła zmienić ten stan rzeczy. W publikacji przywołuje odkrycia psychologii poznawczej i neurobiologii, pokazując tym samym, jak się z tą dziedziną wiedzy zaprzyjaźnić. W poszczególnych fragmentach porusza też zagadnienia związane z prokrastynacją, stresem, pamięcią i rozwijaniem wyobraźni. To znakomita pozycja dla wszystkich, których ciekawi królowa nauk i którzy szukają sposobów na efektywny proces uczenia się.

Gabor Maté „Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu”

Ciało jest niewiarygodnie skutecznym barometrem, który informuje o przeciążeniu organizmu, nadmiernym stresie czy szkodliwych emocjach. Jest mądre i wysyła liczne sygnały, gdy coś dzieje się nie tak, lecz z reguły jest ignorowane. Ludzie mają skłonność do bagatelizowania symptomów i uznawania prymatu umysłu nad informacjami, które płyną z ciała. Przewlekłe zaniedbywanie tych komunikatów prowadzi w rezultacie do wielu chorób. Nowotwory, zespół jelita drażliwego, choroby serca, cukrzyca, zapalenie stawów, stwardnienie rozsiane – w wielu przypadkach przyczyna tych schorzeń tkwi w przewlekłym stresie i zaniedbanych emocjach, które organizm pamięta, przechowuje i kumuluje, aż w końcu wyraźnie mówi „stop” i każe się natychmiast zatrzymać. Autor przywołuje wiele badań i dowodów naukowych, które potwierdzają tę zależność. Apeluje o uważność i naukę czytania sygnałów, jakie wysyła ciało, a także podpowiada, jak się skutecznie ochronić przed tytułowym ukrytym stresem.

Polecajki na październik 2022- Filmy dokumentalne

„The Minimalists: Less Is Now”

Jesień to dobry moment na porządki w szafach, szafkach i szufladach. Przed przystąpieniem do nich warto obejrzeć ten dokument, który ma już kilka lat, lecz ani trochę się nie zestarzał. Dwaj przyjaciele, którzy minimalizm rozwinęli do rozmiarów ruchu społecznego, zachęcają do tego, by zatrzymać spiralę konsumpcjonizmu i postawić na tytułowe „mniej”. Pokazują, że mniejsza liczba przedmiotów to więcej miejsca nie tylko w otaczającej przestrzeni, ale i w głowie. To lepsze samopoczucie i więcej energii do działania. Tytuł filmu stanowi nawiązanie do popularnego hasła „mniej znaczy więcej”, które spopularyzował Ludwig Mies van der Rohe – architekt projektujący budynki w estetyce prostoty i oszczędnej formy.

„The Playbook. A Coach’s Rules for Life”

To ciekawy serial dokumentalny o skutecznym przywództwie. Pokazuje inspirujące osobowości, przed którymi stały ogromne wyzwania, a oni im sprostali. Legendarni trenerzy opowiadają o zasadach, jakimi się kierują, by osiągnąć sukces i w sporcie, i w życiu. Dzielą się także trudnymi doświadczeniami i przełomowymi momentami, dzięki którym każdy z nich wypracował własną filozofię działania i zbiór osobistych zasad trenerskich. Różne dyscypliny sportu – piłka nożna, tenis, koszykówka – są znakomitym tłem do pokazania sylwetek bohaterów i przemycenia prawd, z których każdy może skorzystać, by osiągnąć więcej.

„Google, Facebook, Amazon – The Rise of the Mega-corporations”

Nic nie wskazuje na to, by wzrost największych technologicznych korporacji miał się zatrzymać lub choćby spowolnić. Pandemia tylko pomogła tym firmom się rozwinąć i wzbogacić. W dokumencie pada m.in. pytanie o to, czy nie stoją one ponad prawem. Użytkownicy stanowią dla megakorporacji ogromne zbiory danych. Dane z kolei mają ogromną wartość biznesową, a jednocześnie nikt nie kontroluje przywołanych w tytule firm i nie sprawdza, jak wykorzystują one posiadane informacje. Warto mieć tego świadomość.

Polecajki na październik 2022- Podcasty

Peter Diamandis „Moonshots and Mindsets”

Autor koncepcji myślenia księżycowego uruchomił nowy projekt w postaci tytułowego podcastu. Jego zdaniem zbyt mało ludzi pochyla się nad największymi wyzwaniami, przed którymi stoi ludzkość. Dzieli się więc swoją wiedzą i zaprasza znakomitych gości – wśród nich m.in. Elon Musk czy Tony Robins – by robili to samo. Opowieści światowych liderów o rozwiązywaniu problemów mają zainspirować innych do zmiany myślenia, szukania sposobów i możliwości oraz – w rezultacie – do stworzenia lepszej przyszłości.

Tim Ferriss „The Tim Ferriss Show” i wystąpienia na YouTube

Ferriss zasłynął jako autor książki „4-godzinny tydzień pracy”. Jego podcast przez trzy lata z rzędu był wybierany jako „Best of” Apple Podcasts, a czytelnicy „Fortune Magazine’s Term Sheet” uznali go za najlepszy podcast biznesowy. Poza wieloma ciekawymi odcinkami podcastu na uwagę zasługują filmy opublikowane na YouTube, m.in. krótki materiał „How to Get Back on Track After Slipping Up (Habits, Diet etc.)”. To dobre wsparcie w powrocie do zdrowych nawyków i budowaniu pourlopowej rutyny.

Grzyby

Grzyby są znane i cenione od tysięcy lat. Warto po nie sięgnąć i wdrożyć je w charakterze suplementów. Wśród godnych uwagi grzybów adaptogennych są m.in.:

  • kordyceps – poprawia wytrzymałość i odporność organizmu, zwiększa poziom energii, działa antydepresyjnie i zapewnia lepsze samopoczucie,
  • reishi – stabilizuje nastrój i uspokaja, zmniejsza ryzyko miażdżycy i obniża ciśnienie, ma też działanie przeciwnowotworowe,
  • chaga – podnosi odporność i usprawnia pracę komórek, chroni błonę śluzową żołądka i wykazuje właściwości przeciwzapalne – jest pomocny przy schorzeniach układu pokarmowego i jelit,
  • soplówka jeżowata – wzmacnia układ nerwowy i chroni komórki mózgu przed uszkodzeniami, a także poprawia funkcje poznawcze – jest świetnym wsparciem dla osób, które intensywnie pracują intelektualnie,
  • wrośniak różnobarwny – wspiera pracę układu pokarmowego i jelit, działa przeciwnowotworowo, chroni przed wieloma patogenami, według niektórych badań potrafi sobie poradzić z wirusem HPV.

Niech to będzie zdrowa, pogodna i pełna inspirujących treści jesień!

Autor: Jowita Michalska, Founder and CEO of Digital University, Ambassador of SingularityU Warsaw Chapter

Tajemnice Doliny Krzemowej

Przez lata była symbolem rozkwitu cyfryzacji, rozwoju myśli technologicznej i postępu. Z czasem o tej mekce korporacji i gigantów high-tech zaczęto się wypowiadać znacznie bardziej krytycznie. Naukowcy, regulatorzy i dziennikarze sygnalizowali szereg możliwych nadużyć, a lista ujawnionych afer i skandali wydaje się nie mieć końca. Działalność których firm technologicznych z tego i innych zakątków świata najbardziej niepokoi znawców tematu?

W różnych częściach globu są firmy, których funkcjonowanie budzi wiele wątpliwości. Dotyczą one m.in. bezpieczeństwa danych, prywatności użytkowników, zbierania zbyt wielu informacji, manipulacji, cenzury. Warto zachować czujność i możliwie rozważnie wybierać aplikacje do codziennego użytkowania oraz mieć świadomość potencjalnych zagrożeń. 

Technologia, która śledzi za bardzo

W 2010 r. powstała firma mSpy. Tworzy ona oprogramowanie, które umożliwia szpiegowanie telefonów. Samo mSpy promuje swoją aplikację jako narzędzie umożliwiające kontrolę rodzicielską. Tymczasem z badań własnych firmy wynika, że połowa klientów używa jej do inwigilowania aktywności cyfrowej partnera. A jest co sprawdzać – przy pomocy tego narzędzia można przejrzeć wiadomości drugiej osoby, historię przeglądania, połączenia, lokalizację czy jej media społecznościowe. Strach pomyśleć, co zrobi stosujący przemoc członek rodziny, kiedy trafi w jego ręce taka aplikacja do cyberstalkingu. Rok po mSpy w Chinach powstało Megvii. To firma z obszaru sztucznej inteligencji, która potrafi rozpoznawać twarz. W aplikacjach płatniczych, transporcie publicznym czy sklepach funkcjonuje jako narzędzie do weryfikacji tożsamości. Chiński rząd chętnie korzysta z takich rozwiązań, by tropić przestępców, a robi to przy pomocy 170 milionów kamer. Reportera BBC zlokalizowały one w siedem minut. Ryzyko? Ogólnoświatowa inwigilacja z niemal natychmiastowym rozpoznaniem i identyfikacją twarzy.  

Cenzura po nowemu

Baidu powstało w 2000 r. Jednym z produktów tej firmy jest najpopularniejsza w Chinach wyszukiwarka, która odpowiada za dwie trzecie internetowych zapytań. Rząd wykorzystuje ją do śledzenia obywateli i cenzurowania treści. Dla przykładu: skutecznie blokuje ona informacje nt. protestów prodemokratycznych z 2019 r. W podobny sposób jest wykorzystywany WeChat – aplikacja do wysyłania i odbierania wiadomości, obsługiwana przez firmę Tencent, która istnieje od 1998 r. WeChat jest w Chinach najpopularniejszym narzędziem do komunikacji, korzysta z niego miesięcznie ponad 1,15 użytkowników. Firmę oskarżono o praktyki cenzorskie, w ramach których realizuje jedyną słuszną linię partii.    

„Włamy” do telefonów i deepfaki

Pięć lat temu birmańskie władze aresztowały dwóch dziennikarzy Reutersa, którzy dokumentowali ludobójstwo muzułmanów Rohingya. Zostali oni skazani na siedem lat więzienia (zwolniono ich trzy lata temu), a za dowód posłużyły m.in. dokumenty znalezione w ich telefonach. Do urządzeń włamał się oficer policji, a wykorzystał do tego technologię, z jakiej korzysta Cellebrite. To firma kryminalistyczna mająca siedzibę w Izraelu, która „dostaje się” do urządzeń osobistych poszczególnych osób na zlecenie swoich klientów. Są nimi z reguły organy ścigania i inne rządowe podmioty. Firma nie skomentowała tego zdarzenia, a w 2018 r. wycofała się z tamtejszego rynku. Jako inne duże zagrożenie jawi się też odkrycie dokonane przez pewną firmę badawczą. Znalazła ona wewnątrz TikToka – aplikacji społecznościowej stworzonej w 2012 r. przez ByteDance – nieopublikowany kod, który umożliwiłby użytkownikom tworzenie autorskich deepfake’ów. Podobnie rzecz ma się w przypadku siostrzanej aplikacji Douyin. Firma zaprzeczyła i twierdzi, że nie planuje uruchamiać takiej funkcji. 

Czy miliony danych DNA są bezpieczne?

W 2006 r. na rynku pojawiła się 23andMe – firma zajmująca się testami genetycznymi. Z jednej strony pomogła ona milionom ludzi odkryć takie fragmenty drzew genealogicznych, do których niełatwo było dotrzeć. Z drugiej: stworzyła bazy danych DNA, które pozwalają na zidentyfikowanie dużej części populacji. Tego typu bazy mogą pomóc w tropieniu i identyfikacji przestępców, lecz jednocześnie łatwo tu o nadużycia. Do tej pory firma opierała się szpiegowaniu ze strony organów ścigania, może się jednak okazać, że zostanie zmuszona przez sądy do zapewnienia dostępu do danych klientów. Na jaw wyszłyby wtedy także dane osób, które nie korzystały z jej usług. Informacje z genetycznej bazy są w niektórych przypadkach udostępniane do badań partnerom, np. firmie GlaxoSmithKline. Trudno przewidzieć, jak będą one wykorzystywane w przyszłości. I co się wydarzy, gdyby ktoś doprowadził do ich wycieku. 

Rynek nieruchomości – ktoś musi stracić, by zyskać mógł ktoś 

Nieco innym przykładem jest Airbnb, założona w 2008 r. firma, która stworzyła platformę noclegową. Przy jej pomocy można zarezerwować i wynająć pokój, mieszkanie, dom na weekendowy wyjazd czy dłuższy urlop. Rozwój serwisu doprowadził do niekorzystnych zjawisk na rynku nieruchomości, a niektórym uniemożliwił zakup własnego lokum. Cztery lata temu Jane Place Neighborhood Sustainability Initiative opublikowała badanie, które na przykładzie Nowego Orleanu pokazuje te zmiany. Okazało się, że inwestorzy kupowali nieruchomości, wyrzucali z nich lokatorów i adaptowali je na lokale do wynajmu krótkoterminowego. Jedną z nowoorleańskich dzielnic z największą liczbą tego typu lokum jest Bywater. Średnia cena za wynajęcie domu z trzema sypialniami wzrosła na przestrzeni sześciu lat (od 2009 do 2015 r.) o 72%. Airbnb powoduje zmniejszenie liczby opcji na wynajem długoterminowy, wywołuje podwyżki czynszu i wypycha mieszkańców z niższymi dochodami na obrzeża. Można to zaobserwować w różnych miastach i krajach na całym świecie. 

Palantir Technologies: największy sekret Doliny Krzemowej

Połowę klientów tej prywatnej firmy stanowią agencje rządowe. Dysponuje ona ogromną ilością danych i dużymi pieniędzmi. Budzi kontrowersje, rodzi znaki zapytania. Powstała w 2003 r., by wspierać CIA i Pentagon w analizowaniu danych, które ułatwiałyby łapanie terrorystów. CIA było jednym z pierwszych inwestorów, a przez kilka lat – jedynym klientem firmy. Stworzone przez Palantir oprogramowanie okazało się być tak dobre i popularne, że na orbicie pojawiły się kolejne agencje rządowe. Do grona klientów Palantiru należy jednak nie tylko wojsko, są w nim również firmy z sektora inwestycyjnego, kosmicznego, produkcyjnego, automotive, sztucznej inteligencji, produkcyjnego, bankowego i ubezpieczeniowego. Pandemia stworzyła kolejne możliwości biznesowe: firma nawiązała współpracę z brytyjską Narodową Służbą Zdrowia, a celem tej współpracy ma być opracowanie bazy danych covid-19. 

Projektowane i produkowane przez Palantir oprogramowanie przeszukuje, gromadzi i analizuje dane w taki sposób, by wyłaniały się z nich powiązania, które ułatwiają podjęcie najlepszej możliwej decyzji. Znajduje takie zależności pomiędzy informacjami, które mogły zostać przeoczone przez analityka-człowieka. Potrafi ono zeskanować billingi, wpisy w mediach społecznościowych, dzienniki lotów, dokumenty finansowe i rejestry karne, by na końcu zaprezentować czytelną grafikę z linkami. Z punktu widzenia służb wywiadowczych i policji to doskonałe narzędzie pozwalające na zwalczanie przestępczości i zapobieganie atakom terrorystycznym w czasie rzeczywistym. Firma zatrudnia ok. 2500 osób, przede wszystkim inżynierów i doktorów, którzy projektują odpowiednie programy. Dostęp do danych jest regulowany różnymi poziomami uprawnień, co pozwala chronić wrażliwe informacje. 

I choć walka z przestępczością i terroryzmem brzmi jak zajęcie godne pochwały i uznania, Palantir prawdopodobnie łamie konstytucyjne prawa związane z ochroną prywatności. Dostarczane przez nią dane często prowadzą do śledztw, które odbywają się bez stosownych nakazów. A nad firmą nie ma nadzoru. Taki tryb działania ułatwiają zmiany, jakie miały miejsce po zamachach w 2011 r., dzięki którym służby wywiadowcze w imię troski o bezpieczeństwo kraju mogą niemal wszystko.   

Palantir podpisał szereg intratnych kontraktów. Firma ma ponad 1,5 miliarda dolarów w kontraktach rządu federalnego. Na 80 milionów dolarów opiewa umowa z US Navy. Jest też podpisany kontrakt z U.S. Space Force. Przedsiębiorstwo pozyskało też miliardy dolarów od licznych inwestorów. Wiele korporacji potrzebuje zaawansowanego oprogramowania do analizy danych, co z punktu widzenia Palantiru stanowi gigantyczny potencjał. Firma ma jednak skłonność do przewartościowywania umów, musi też nauczyć się współpracy z klientem biznesowym, który ma inne potrzeby i obawy oraz znacznie uważniej inwestuje duże kwoty.  

Palantir Technologies jest uwikłany w skomplikowane mechanizmy i zależności o charakterze geopolitycznym, a w oczach niektórych ma fatalny wizerunek. Działalność firmy budzi wątpliwości natury etycznej, zaś współzałożyciel firmy słynie z tego, że jest wielkim zwolennikiem prezydenta Trumpa. Trzy lata temu na szczycie w Davos Alex Karp, CEO Palantiru, powiedział: „Podstawową misją naszej firmy zawsze było uczynienie Zachodu, zwłaszcza Ameryki, najsilniejszym obszarem na świecie, najsilniejszym, jaki kiedykolwiek był, dla dobra globalnego pokoju i dobrobytu”. Czas pokaże, jak bardzo cel uświęci środki. 

Kogo czytać i słuchać we wrześniu? Ekspertów Masters&Robots

Wrześniowe rekomendacje opierają się na nazwiskach znakomitych światowych specjalistów, którzy już za chwilę wystąpią na konferencji Masters&Robots. Mają oni ogromne doświadczenie, są charyzmatycznymi, doświadczonymi praktykami. Ich publikacje, wystąpienia i podcasty otwierają oczy, inspirują i pomagają zawracać z utartych ścieżek. Oto najciekawsze pozycje tegorocznych prelegentów.

Amy Webb

Założycielka i dyrektorka Future Today Institute, profesorka na Uniwersytecie Nowojorskim. Forbes uznał ją za jedną z pięciu kobiet, które zmieniają świat. BBC umieścił na liście 100 kobiet 2020 r. Rok później pojawiła się na liście Thinkers50 jako jedna z 50 osób, których rola w dziedzinie zarządzania na świecie jest największa. Doradza prezesom i politykom. Genialna futurolożka, pionierka prognozowania, które oparte jest na technologii i danych. Imponuje profesjonalizmem i niebywałą wiedzą. W jakie treści warto zainwestować czas?

  • profil w serwisie LinkedInhttps://www.linkedin.com/in/amywebb, na którym często pojawiają się wpisy z ciekawymi, skłaniającymi do refleksji przemyśleniami
  • książka „The Big Nine: How the Tech Titans and Their Thinking Machines Could Warp Humanity”, w której autorka analizuje, jaką rolę w rozwoju sztucznej inteligencji odegrało dziewięć największych firm technologicznych, przedstawia możliwe scenariusze przyszłości oraz proponuje konkretne rozwiązania w kontekście różnych nieuniknionych problemów związanych się z wymknięciem AI spod kontroli
  • tegoroczne wystąpienie Amy na konferencji technologicznej South by Southwest (SXSW) – https://www.youtube.com/watch?v=Tb7Kv6P7m9Q – w trakcie godzinnej opowieści porusza ona tematy przyszłości, m.in. metawersum, rozwój sztucznej inteligencji i biologii syntetycznej, a przy tym porywa dowcipem i doskonałą umiejętnością przekazywania informacji
  • co roku Amy tworzy raporty, w których analizuje rozwój technologii i jej wpływ na poszczególne dziedziny życia i obszary biznesu; mając do dyspozycji rozważania nt. blisko 500 trendów, warto się zapoznać szczególnie z raportami nt. sztucznej inteligencji, inteligentnych domów (smart home) oraz klimatu i energii    

Seth Godin

Marketingowiec z wykształcenia, krwi i kości, uznawany za guru w swojej dziedzinie. Twórca koncepcji permission marketingu, która skupia się na tworzeniu relacji z klientami. Założyciel firmy Yoyodyne, którą przejęło Yahoo!, twórca Squidoom.com. Jest wybitnym mówcą i autorem wielu bestsellerowych książek, które przetłumaczono na 37 języków. Pokazuje, jak skutecznie budować markę własną. Tygodnik „Time” uznał jego blog za jeden z najlepszych blogów 2009 r. Godin dużo pisze i często snuje opowieści. Od czego zacząć?

  • blog https://seths.blog – prowadzi go z imponującą konsekwencją i regularnością, wpisy ukazują się tam codziennie!, do tej pory pojawiło się ich tam ponad 8000, a grono czytelników liczy ponad milion osób; są tu i rozmyślania, i spostrzeżenia, i praktyczne porady
  • książka „Tribes” – choć od jej wydania minęło kilkanaście lat, wciąż jest aktualna; to pozycjao dobrym przywództwie i skutecznym budowaniu własnego plemienia, o tworzeniu społeczności wokół jakiegoś pomysłu czy przedsięwzięcia i o tym, jak sprawiać, by sytuacja danej grupy była możliwie jak najlepsza; godny uwagi jest także wykład TED „Tribes are what matter now”, jako że najpierw był wykład, a później książka  
  • książka „The Practice” mówiąca o kreatywności, która niezmiennie jest w cenie i o którą coraz trudniej, bo liczba informacji i bodźców wokół jest gigantyczna, a wszyscy nieustannie walczą o uwagę odbiorców; Godin obala mit, że kreatywność jest darem, twierdzi, że jest ona wyborem i można się jej nauczyć, a kluczem do sukcesu jest konsekwencja
  • podcast Akimbo – traktuje o kulturze i uważnym rejestrowaniu tego, co się wokół dzieje, ale przede wszystkim podkreśla, jak ważna w życiu jest postawa aktywna, wykorzystywanie możliwości i podejmowanie działań zamiast dryfowania z głównym nurtem

Patty McCord

Przez 14 lat była dyrektorką ds. talentów w Netfliksie, jest współautorką sukcesu firmy. Stworzyła kulturę pracy, z której firma słynie do dziś. Patty promuje rozwijanie wszystkich pracowników, ale zatrzymywanie w organizacji tylko tych najlepszych – to pozwala osiągnąć wyższy poziom innowacyjności i przewagę nad konkurencją. Jej nowatorskie podejście do zarządzania ludźmi inspiruje kolejne firmy. Jak skorzystać z jej wiedzy?

  • książka „Powerful: jak zbudować kulturę wolności i odpowiedzialności” – to doskonała propozycja zarówno dla HR-owców, jak i właścicieli firm oraz liderów, którzy chcą mieć w zespołach świetnych pracowników; autorka dzieli się przemyśleniami nt. popularnych w organizacjach praktyk, a także opisuje konkretne działania i modele, które umożliwiają optymalne zarządzanie talentami, oraz podsuwa przykłady zachęcające do nieschematycznego działania
  • wystąpienie TED „HR lessons from the world of Silicon Valley start-up” – w ciągu niespełna 12 minut Patty opowiada o kulturze start-upów z Doliny Krzemowej i powodach, dla których ich kultura działa, oraz podrzuca ciekawe pomysły na rozwijanie talentów i w konsekwencji – budowanie znakomicie prosperującego biznesu  

Bill McKibben

Jeden z czołowych aktywistów ekologicznych, od ponad 30 lat apeluje o zmiany w podejściu polityków i przedstawicieli biznesu do ochrony środowiska. Edukator, współtwórca 350.org – kampanii klimatycznej, która gromadzi wokół siebie aktywistów z różnych krajów. Dziennikarz, autor książek. Wyróżniono go Pokojową Nagrodą Gandhiego i Right Livelihood Award, czyli tzw. alternatywnym Noblem. Po jakie materiały sięgnąć?

  • książka „Flaga, krzyż i kombi” – w swojej najnowszej publikacji McKibben przygląda się USA i zastanawia się, jak to się stało, że Stany Zjednoczone przestały być rajem na ziemi, a są miejscem pełnym nierówności, zgorzkniałych ludzi i niespełnionych snów o amerykańskim dobrobycie; rozważa, co poszło nie tak i czy dla któregoś z jego młodzieńczych ideałów jest tu jeszcze miejsce
  • artykuł „Obama i zmiany klimatyczne: prawdziwa historia” w „Rolling Stone” – opowieść o szumnych deklaracjach prezydenta w obronie środowiska i działaniach, które całkowicie im przeczą: choć Obama deklarował, że kryzys klimatyczny traktuje poważnie i obiecywał wycofanie się z pewnych katastrofalnych w skutkach inicjatyw, to już kilka lat później chwalił się ogromnym wydobyciem paliw kopalnych i podejmował dramatyczne dla klimatu kroki

Kai-Fu Lee

Pochodzący z Tajwanu informatyk pracował w top-managemencie gigantów technologicznych: Apple’a, Google’a i Microsoftu. Światowy ekspert od sztucznej inteligencji, przewodniczący globalnej komisji ds. związanych z AI przy Światowym Forum Ekonomicznym. Szef największego chińskiego funduszu inwestycyjnego. Autor kilku książek. Analizuje wpływ nowoczesnych technologii na różne dziedziny życia. Jego konto w social mediach jest bardzo popularne – obserwuje je ponad 50 milionów osób. Które publikacje są szczególnie godne uwagi?

  • książka „Inteligencja sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata” – przez pryzmat swojej ogromnej wiedzy autor odpowiada na szereg pytań związanych ze sztuczną inteligencją, które nurtują dziś ludzi, m.in. czy maszyny zastąpią człowieka, jak zmieni się rynek pracy w związku z ich rozwojem i jak wpłyną one na nierówności w społeczeństwach, proponuje także rozwiązania, które mogą zmniejszyć różne zagrożenia związane z rozwojem AI, oraz pokazuje, jak wygląda technologiczny wyścig między Chinami a Stanami Zjednoczonymi; autor podchodzi do tematu w sposób mądry, wyważony i sceptyczny, co nadaje tej pozycji dodatkową wartość
  • książka „Sztuczna inteligencja 2041. 10 wizji przyszłości” – tę książkę Kai-Fu Lee napisał wraz ze znanym powieściopisarzem sci-fi, a owocem tej współpracy są opowiadania o tym, jak sztuczna inteligencja zmieni oblicze świata w ciągu najbliższych 20 lat, jak wpłynie na edukację, medycynę i zdrowie, jakie nowe formy komunikacji i rozrywki wykształci, a także jakie przyniesie zagrożenia związane z bronią autonomiczną i technologią, która cały czas śledzi człowieka bez jego wiedzy

Mok O’Keefee

Zajmuje się konsultingiem związanym z kulturą organizacyjną i innowacjami w organizacjach. Twórca The Innovation Beehive, wiceprzewodniczący zarządu w Islington Arts Factory – organizacji zapewniającej edukację artystyczną młodzieży w trudnych sytuacjach. Członek zarządu Barn Theatre Project, który wspiera młodzież w zdobywaniu umiejętności wykonawczych. Należy do społeczności St George’s House, Windsor Castle, której ideą jest dzielenie się wiedzą z innymi liderami pracującymi w różnych krajach i wzajemne wsparcie. Co proponuje Mok?

  • książka „The Innovation Ecosystem: How to Turbocharge Innovation in Your Business” –na przykładzie najbardziej innowacyjnych firm na świecie autor identyfikuje cztery elementy stanowiące wspólny mianownik szybkiego i zaskakującego rozwoju, autor oferuje konkretne wskazówki i dostarcza narzędzia, którą pomagają w ich praktycznym wdrożeniu, podpowiada, jak uwolnić kreatywny potencjał pracowników; to znakomita pozycja dla liderów i osób zainteresowanych tematem wyzwalania innowacyjności w ludziach i organizacjach

Nowe technologie w służbie zdrowia i dobrego samopoczucia

O well-beingu mówi się coraz głośniej od lat. Zdecydowanie pomogła mu pandemia, kiedy to temat dobrego samopoczucia stał się szczególnie istotny. Związane z nią liczne konsekwencje zdrowotne i emocjonalne sprawiły, że apele o holistyczne podejście do dobrostanu wybrzmiewają głośno i wyraźnie. Nowe technologie nie dość, że dotrzymują kroku na drodze ku satysfakcjonującej kondycji psycho-fizycznej, to jeszcze regularnie wyprzedzają ludzkość, zaskakując kolejnymi rozwiązaniami. 

Dyskretny nocny obserwator

Kiedy sen nie przynosi odpoczynku i nie regeneruje, to znak, że jakieś procesy są zaburzone. W identyfikacji tych elementów pomaga technologia. W roli urządzeń do monitorowania snu znakomicie spisują się smartwatche wyposażone w odpowiednie funkcje. Śledzą tętno, mają wbudowany czujnik SpO2 lub Pulse Ox, który monitoruje poziom nasycenia krwi tlenem, przygotowują wykresy ukazujące proporcje snu lekkiego i fazy REM. Zliczają też dobową ilość snu oraz pokazują jego wartość regeneracyjną. Dla osób, które nie chcą zabierać ze sobą elektroniki do łóżka, jest alternatywa w postaci Nest Hub. Postawione na szafce nocnej urządzenie jest wyposażone w czujniki, które wykrywają ruch (zmiana pozycji snu czy sięgnięcie po szklankę z wodą), a nawet tryb oddychania.

Federalna Komisja Łączności wyraziła zgodę, by Amazon i Google opracowały urządzenia z czujnikami radarowymi. Pozwolą one śledzić bezkontaktowo sen, oddychanie, chrapanie i przerwy w nabieraniu powietrza. Z kolei monitor snu Sunrise w postaci niedużego czujnika na podbródku może być pomocny przy diagnozie bezdechu sennego. Firma Sleep zebrała 86 milionów dolarów na projekt inteligentnego materaca, który będzie sterowany termostatem, a już teraz poduszka Somnox pomaga ustabilizować cykl oddechów w trakcie snu.

Wibrujące kule remedium na stres

Stres jest źródłem wielu chorób i dysfunkcji organizmu. Im skuteczniej udaje się nim zarządzić, tym lepsza jakość życia. Sposobem na nabranie dystansu do różnych spraw są ćwiczenia oddechowe i medytacja. Przy skłonności do rozpraszania się i kłopotach ze skupieniem warto się wesprzeć Core Meditation Trainer. To urządzenie w kształcie kuli, które lekko wibruje w dłoniach w trakcie słuchania medytacji za pośrednictwem aplikacji. Drgania ułatwiają osiągnięcie stanu relaksu, a przy okazji czujniki na górze kuli poprzez kciuki monitorują aktywność serca. Pozwala to ocenić korzyści, jakie przyniosła dana sesja.

Są też bardziej zaawansowane urządzenia. Fitbit Sense i Charge 5 wyposażono w czujniki aktywności elektrodermalnej (EDA). Wyłapują one choćby niewielkie zmiany elektryczne w poziomie obecnego na skórze potu, co umożliwia obserwowanie reakcji organizmu na czynniki stresogenne. Obaj elektroniczni towarzysze pokazują też aktywność fizyczną, tętno i tryb snu, czyli te elementy, które mają niebagatelny wpływ na sposób radzenia sobie ze stresem. 

Wagi nie tylko do ważenia

Inteligentna waga łącząca się ze smartfonem jest źródłem wielu cennych informacji, a liczba kilogramów jest tylko jedną z nich. Urządzenia mierzą i analizują szereg obszarów: metabolizm, wskaźnik masy ciała, procent wody i tłuszczu w organizmie, masę mięśniową, poziom białka i tętno. Te parametry pomagają zarządzić aktywnością fizyczną, posiłkami i ilością wypijanych płynów. Pozwalają też ustalić dzienny wydatek energetyczny, co jest przydatne w trakcie procesu zmiany masy ciała.

Lustro do jogi i zbiorowe domowe bieganie

Rewolucja technologiczna odbywa się w dużej mierze w obszarze ćwiczeń fizycznych. Nie trzeba już pędzić na siłownię, wystarczy skorzystać z zaawansowanych urządzeń w domowym zaciszu, by osiągnąć pożądany rezultat. Wiele maszyn łączy się z internetem i ma ekrany, na których wyświetlane są treningi. W niektórych przypadkach widok zajęć można przenieść na telefon lub telewizor. Takie urządzenia jak NordicTrack czy Peloton mają biblioteki zajęć z instruktorami oraz dobrane indywidualnie programy treningowe. Wiele maszyn pozwala też wziął udział w zajęciach na żywo, gdzie na bieżąco wyświetlana jest lista liderów – to motywuje, wyzwala żyłkę rywalizacji i daje więcej radości w trakcie biegania, jazdy na rowerze lub wiosłowania. Najnowsze urządzenia wspierają osoby dopiero zaczynające treningi lub wracające do nich po dłuższej przerwie. Mają szereg przydatnych na początek wskazówek i specjalnie opracowane treningi dla początkujących. Miłośnicy pilatesu i jogi mogą za to skorzystać z Mirror i Echelon Reflect z dotykowym ekranem. Warto je zawiesić na ścianie. Kiedy są nieaktywne, wyglądają jak klasyczne lustra. Z kolei w trakcie zajęć można w nich zobaczyć instruktora.     

Syntetyczni trenerzy personalni

Ciekawym zjawiskiem są inteligentne tkaniny ze specjalnymi rękawami. Początkowo wspierały one osoby po operacjach i kontuzjach w ramach zdalnej terapii fizycznej, z czasem stały się hitem wśród osób uprawiających sport. Odzież pilnuje utrzymywania właściwej pozycji, może też wygenerować odpowiedni dla danej wagi opór. Takie zaawansowane ubrania wyłapują również dane biometryczne, m.in. stopień wysiłku, a także poziom stresu i emocji w trakcie treningu. Taki zasób pozyskiwanych informacji umożliwił stworzenie syntetycznych medialnych trenerów fitness, którzy zdalnie współpracują ze swoimi podopiecznymi. Dzięki temu, że każda ich reakcja jest odpowiednio dopasowana do preferencji i zachowań klientów, ci ostatni często są zachwyceni, że znaleźli w końcu swojego ulubionego prowadzącego.   

Domowa (auto)diagnostyka

Rozwija się też gałąź biznesu umożliwiająca monitorowanie różnych parametrów i wstępną diagnostykę stanu zdrowia. Firma Humanity, która niedawno pozyskała od inwestorów 5 milionów dolarów, koncentruje się na spowolnieniu procesów starzenia się organizmu. Specjalne algorytmy analizują dane ze smartfonów i innych urządzeń monitorujących codzienny tryb funkcjonowania, po czym obliczają tempo starzenia i rekomendują rozwiązania, które mają na celu wydłużenie i poprawę jakości życia. Start-up Zoe sprawdza z kolei, jak organizm reaguje na rozmaite produkty spożywcze. Robi to przy pomocy domowego zestawu testowego analizującego mikrobiom i zmiany biomarkerów krwi. Menlo Park idzie o krok dalej – w odpowiedzi na pomiary tętna i poziom glukozy oferuje abonament na porady żywieniowe i spersonalizowane odżywianie. National Institutes of Health poczynił inwestycję na kwotę 160 milionów dolarów, w ramach której będzie analizował zależności między dietą, mikrobiomem jelit, metabolizmem i genami. Pozwoli to uzyskać więcej danych i pogłębić analizy dotyczące tego, co i z jakich powodów ludzie powinni jeść.  

Inteligentne pierścionki, słuchawki i buty

Nowoczesne zegarki analizują nie tylko tętno i ciśnienie krwi. Apple Watch wzbogacił listę parametrów o nasycenie krwi tlenem i monitorowanie cyklu miesiączkowego. Naukowcy zauważyli, że dane z tego typu urządzenia mogą sugerować nieprawidłowości w stanie zdrowia, sugerując np. możliwe odwodnienie organizmu. Spodziewają się, że w niedalekiej przyszłości ten niewielki sprzęt może być źródłem wczesnej interwencji zdrowotnej. Firma Fitbit złożyła w tamtym roku wniosek patentowy o pierścień monitorujący dane biometryczne, np. poziom tlenu we krwi. A naukowcy już opracowali narzędzia open-source, dzięki którym użytkownicy mogą zaprojektować i wytworzyć czujniki zdrowia, np. opaski pokazujące pomiar ruchu i napięcia mięśni czy bransoletki alarmujące o zbyt „szarpanej” jeździe samochodem. 

Stan zdrowia mogą też monitorować urządzenia słuchowe. International Data Corp prognozuje, że do 2024 r. do obiegu wejdzie ich 397 milionów. Oprócz słuchania przez nie muzyki będzie można sprawdzić pracę serca, układu oddechowego i mózgu. Dzięki takiemu dousznemu EEG możliwe będzie również monitorowanie poziomu uwagi i skupienia pracowników w biurach. Badacze z jednego z uniwersytetów sprawdzają, jak można by było wykorzystać te urządzenia do nawigowania w kierunku dźwięku głosu. W takiej rozszerzonej akustycznie rzeczywistości dźwięk mógłby się przesuwać tak, by dobiegał z tego kierunku, w którym należy iść albo skręcić. 

Firma Tec-Innovation z Austrii i politechnika z Graz stworzyły inteligentne buty, które ułatwią codzienne poruszanie się osobom niewidomym lub niedowidzącym. Mają one wbudowane czujniki, które napotykając przeszkodę, wibrują lub wysyłają ostrzeżenie dźwiękowe przez smartfona. Powiadomienia są kierunkowe – przedmiot wykryty przez prawą stopę da znać prawej słuchawce lub wywoła wibracje w tym właśnie bucie.

Wszystkie te rozwiązania sprawiają, że dostęp do usług zapewniających zdrowie i dobrostan będzie łatwiejszy niż kiedykolwiek. Pozostanie tylko regularnie z tego korzystać.

Metan – cicha przyczyna globalnego ocieplenia

O CO2 słychać z każdej strony, o metanie mało kto mówi. Tymczasem jest on drugim powodem, dla którego globalne ocieplenie przyspiesza. Metan trafia do atmosfery z topniejącej wiecznej zmarzliny i ze śmieci, jest uwalniany przez krowy i termity – te drugie produkują go aż 23 miliony ton rocznie! W tym momencie metan jest ogromnym kłopotem ludzkości, ale może też stać się jego zasobem. Naukowcy pracują nad rozwiązaniami i technologiami, dzięki którym możliwa będzie redukcja emisji metanu, a przy okazji – zarobienie ogromnych pieniędzy.

Jak podała niedawno Narodowa Administracja ds. Oceanów i Atmosfery, ilość metanu w atmosferze drugi rok z rzędu pobiła rekord. Jest on drugą główną przyczyną postępującego globalnego ocieplenia. Odpowiada za 11% ogólnoświatowej emisji gazów cieplarnianych i za min. 30% zmian klimatu. Skąd taki wysoki poziom? Mimo że w atmosferze metan jest obecny przez 10-20 lat – czyli znacznie krócej niż żywotny przez stulecia CO2 – to ma działanie od 30 do 80 razy silniejsze niż dwutlenek węgla.

Główni winowajcy i próby reakcji

Jedna trzecia emisji metanu to zasługa przemysłu wydobywczego gazu ziemnego i ropy. Zdaniem Amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej, poziom emisji metanu w tej branży można zmniejszyć o ok. 40%. Konieczne jest podjęcie dwóch działań: wymiana wiekowego już sprzętu, z którego metan wycieka, i rezygnacja z procesu odpowietrzania, czyli udrażniania rur poprzez uwalnianie gazu. 

Za 25% emisji odpowiada hodowla bydła mięsnego. Przeżuwacze, m.in. krowy, w trakcie procesu trawienia roślin i traw – pokarmów zawierających celulozę – wytwarzają metan. Uwalniają go do atmosfery, czkając i wypuszczając gazy. Bydło mięsne jest w ogóle obciążające dla środowiska: potrzebuje 11 razy więcej wody i 28 razy więcej ziemi niż świnie i drób. A na końcu emituje 5 razy więcej gazów cieplarnianych i 6 razy więcej azotu. Produkcja wołowiny stanowi 60% całościowego negatywnego wpływu hodowli zwierząt na środowisko. Sytuacja byłaby lepsza, gdyby ludzie jedli mniej mięsa, szczególnie wołowego. To jednak wizja dość utopijna, bo wciąż miliony osób nie wyobrażają sobie, by mogły z niego zrezygnować. Istotny jest też aspekt zawodowy: według Koalicji na rzecz Klimatu i Czystego Powietrza z hodowli tych zwierząt i ich produktów ubocznych żyje 800 milionów rolników. Na zmianę trzeba będzie trochę poczekać, choć naukowcy już teraz badają nowe rodzaje pasz i opracowują zasady lepszego zarządzania obornikiem.     

Trzecim źródłem emisji metanu są wysypiska śmieci. W tym obszarze pojawiają się już innowacyjne rozwiązania pozwalające na zmniejszenie tego poziomu i jednoczesne osiągnięcie zysków. W programie pilotażowym wzięło udział BMW i wysypisko położone niedaleko fabryki firmy w Karolinie Południowej. Pomiędzy fabryką a wysypiskiem rozciągnięto rurociąg o długości 10 mil. Wychwytywał on ze składowiska odpadów metan, który następnie był wykorzystywany jako źródło energii w fabryce. Emisja metanu została zredukowana o 60 000 ton, a firma zaoszczędziła ponad milion dolarów.

Nieprecyzyjne pomiary

Na przełomie tysiącleci emisja metanu spowolniła, lecz ok. 2007 r. znów zaczęła rosnąć. Według naukowców istnieje ryzyko, że zjawisko globalnego ocieplenia tworzy środowisko, które generuje jeszcze większą emisję. W takim błędnym kole niełatwo jest spowolnić proces i efektywnie nim zarządzić. Laboratorium Monitoringu NOAA jest w trakcie badań, które mają ustalić źródła emisji metanu w drodze analizowania jego sygnatury izotopowej.

Kłopotem jest również brak w pełni rzetelnych danych oraz zbyt mała skuteczność w wyłapywaniu metanu. Różne opracowywane systemy są w stanie wychwycić jedynie 35% zakładanego celu. Wiadomo też, że np. wycieki metanu z basenu permskiego w Nowym Meksyku 6-krotnie przekroczyły początkowo szacowaną skalę zjawiska. A miarodajne dane są niezbędne, by móc zmierzyć się z problemem i zdążyć go rozwiązać na czas.

Jak przechwycić i wykorzystać metan?

Jednym z możliwych sposobów radzenia sobie z nadmiarem metanu jest przechwytywanie go z powietrza i magazynowanie. Znakomicie sprawdza się w tym celu glina (powszechny i tani surowiec obecny m.in. w kocim żwirku) połączona z niedużą ilością miedzi – takiego odkrycia dokonał w styczniu 2022 r. zespół z MIT.  

Z kolei badacze z Pacific Northwest National Laboratory i West Virginia University zaprojektowali proces, w którym metan jest przekształcany w wodór bez emisji CO2. Wodór może być wykorzystany w systemach magazynowania energii i wodorowych ogniwach paliwowych do pojazdów. Tym samym metan miałby szansę stać się ekologicznym źródłem energii.  

Naukowcy z Uniwersytetu Northwestern poszli jeszcze inną drogą i wyizolowali enzym w pewnej bakterii. Potrafi on w sposób naturalny przekształcić metan w ciekły metanol – paliwo, które skuteczne zasila pojazdy, a przy tym jest o 95% czystsze niż tradycyjne paliwa.

Optymistyczny scenariusz na 2038 rok Po kilku katastrofach, wielu kryzysach i licznych zatopionych miastach, w latach 20. i 30. XXI w. kluczowi politycy pochylili się w końcu nad tematem katastrofy klimatycznej i zaczęli działać. Końcówka czwartej dekady pozwala naukowcom sądzić, że poziom emisji będzie malał. Stany Zjednoczone wiodą prym w przetwarzaniu śmieci. W kraju zmodernizowano wysypiska oraz wpuszczono na nie bakterie i mikroby, które przyspieszają proces rozkładu. Wychwytywanie uwolnionego metanu osiąga poziom 98%, a składowiska odpadów stają się źródłem energii. Raz w tygodniu firmy energetyczne odbierają łuski metanu, a w rafineriach jest on przetwarzany na metanol lub wodorowe ogniwa paliwowe. Cena metanolu jest niska, co cieszy kierowców, a firmy energetyczne osiągają kolosalne zyski. Stany stają się największym producentem i eksporterem energii. Inwestują też w budowę zakładów w innych krajach i dzielą się przełomową technologią, zarabiając niewielki procent od zysków tych zakładów.

Zawody przyszłości

Pochyliliśmy się nad nieodległą przyszłością i przeanalizowaliśmy prognozy dotyczące zawodów, które będzie można wykonywać już w 2030 r. Co ciekawe, mimo że to perspektywa zaledwie ośmioletnia, te zawody nie zostały jeszcze „wymyślone”! Mimo to rozwój nowych technologii przebiega tak szybko, że nieuchronne wydaje się pojawienie się tych stanowisk, o których mowa niżej.   

W trosce o zdrowie i życie

Według portalu Crimson Education z Nowej Zelandii deficyt organów do przeszczepów sprawi, że wśród naukowców wyodrębni się zawód twórca organów. Jego przedstawiciele będą tworzyć części ciała i organy zarówno z komórek macierzystych, jak i materiałów, które dopiero przyniesie przyszłość. Kandydat będzie musiał mieć dokument potwierdzający wykształcenie z obszaru biologii molekularnej, inżynierii biomedycznej lub inżynierii tkankowej. Przepowiadaczy trzęsień ziemi świat wygląda od kilkudziesięciu lat. I choć już w latach 70. naukowcy twierdzili, że możliwość precyzyjnego określania nadchodzących trzęsień ziemi jest tuż-tuż, to życie pokazuje coś zgoła innego. Obecnie duże nadzieje są pokładane w uczeniu maszynowym, które jest stosowane w sejsmologii i które nabiera rozpędu, co pozwala wierzyć, że jesteśmy bliżej precyzyjnych prognoz niż dalej. Spec od tych przepowiedni będzie potrzebował wiedzy z zakresu geologii i geofizyki oraz intuicji i tzw. „nosa”. A kiedy przytrafi się światu jakiś kataklizm, klęska żywiołowa albo konflikt zbrojny, wtedy z pomocą przyjdzie inżynier konstrukcji prowizorycznych. Będzie on tworzył tymczasowe budynki dla osób potrzebujących w oparciu o druk 3D. Możliwie stanie się drukowanie w 3D części niezbędnych do skonstruowania niewielkich jednostek mieszkalnych w ciągu zaledwie paru godzin lub kilku dni. Tu przydatne będzie doświadczenie z inżynierii budowlanej i projektowania przemysłowego.

Między śmieciami a zielenią

Dane ONZ nie napawają optymizmem – wynika z nich, że jako ludzkość produkujemy dwa miliardy ton śmieci roczne. Wypełniliśmy po brzegi tysiące wysypisk, z sukcesem tworzymy wyspy śmieci na oceanach. Nadzieja w inżynierach ds. śmieci, zwanych też projektantami śmieci. Ich rola będzie polegała na opracowywaniu metod recyklingu odpadów na dużą skalę. Będą ich też zatrudniać firmy produkcyjne z różnych branż, by znajdowali oni sposoby na zagospodarowanie i przetwarzanie produktów ubocznych. Tym specjalistom przyda się wiedza z obszaru materiałoznawstwa i wzornictwa przemysłowego. Kondycję środowiska poprawią też instalatorzy biofilmów. Skojarzenie z biofilmami nie jest przyjemne – i słusznie. To szlam i szumowina, drobnoustroje i wylęgarnia zakażeń mikrobiologicznych. To również idealne narzędzie do generowania energii, oczyszczania ścieków i pozbywania się wycieków ropy naftowej. Organizacja Canadian Scholarship Trust twierdzi, że biofilmy staną się integralnym elementem przyjaznych środowisku budynków, a rolą ich instalatorów będzie modernizacja inteligentnych budynków. Być może mikroby będą usuwały pleśń w łazience, a nawet przetwarzały śmieci w domu. Ważną rolę odegrają też rewilderzy – specjaliści od przekształcania betonowych dżungli w oazy zieleni. Zastąpią oni zbędne drogi i ogrodzenia oraz niepotrzebne budynki lasami z naciskiem na rodzime gatunki roślin. Tym fachowcom przyda się wykształcenie rolnicze oraz związane z naukami o środowisku i zarządzaniem dzikimi zwierzętami.      

Specjaliści od nowoczesnych domów i pojazdów

Jeszcze jakiś czas temu drony budziły zaciekawienie i intrygowały. Obecnie powszednieją – już niewielu zadziera głowy, słysząc w powietrzu charakterystyczne bzyczenie. Niebawem będą pilnowały porządku z miasteczkach i dzielnicach oraz dostarczały paczki. Wraz ze zwiększaniem się liczby urządzeń nad ulicami, potrzebny będzie optymalizator ruchu dronów, by przemieszczały się one bezkolizyjnie i sprawnie. Innym rozwijającym się obszarem są pojazdy autonomiczne. O ile będą same jeździły, o tyle nie będą się samodzielnie naprawiały, dlatego na rynku pracy powstanie zapotrzebowanie na mechaników samochodów autonomicznych. Od fachowców będzie wymagana zarówno smykałka do majsterkowania, jak i wiedza dotycząca technologii. Specjalistów będzie również potrzebowała branża inteligentnych domów, które niepostrzeżenie przestały być wizją przyszłości, a stały się teraźniejszością. Zapotrzebowanie na kierowników ds. projektowania inteligentnych domów będzie rosło wraz z budową i unowocześnianiem budynków, w których będą pomieszczenia biurowe, izolacja akustyczna, wejścia sterowane głosem czy konieczność instalowania routerów w odpowiednich miejscach. Wymagana od nich będzie wiedza z dziedziny architektury mieszkaniowej, robotyki i sztucznej inteligencji.  

Fachowcy od metawersum i kryptowalut

W niedalekiej przyszłości wzrośnie liczba wakatów dla ekspertów od spraw, o których dzisiaj mówi cały świat. Rolą planisty metaverse będzie analiza możliwości, testowanie konkretnych pomysłów na rozwój danego obszaru w metawersum, a następnie ich sprawne i efektywne wdrażanie, by możliwie szybko osiągnąć korzyści biznesowe, finansowe i wizerunkowe. Od specjalisty będzie się oczekiwało wykształcenia metawersalnego i doświadczenia w obszarze zarządzania. Inną ciekawą możliwością będzie stanowisko kreatora podróży w rzeczywistości rozszerzonej. Ci ludzie będą oferować niepowtarzalną usługę dla najzamożniejszych klientów, projektując, budując i personalizując historie, w których ci klienci będą brali udział. Umożliwią im również doświadczenie wszystkiego, o czym ci zamarzą. W tej pracy wymagane będzie ukończenie szkoły filmowej i doświadczenie w pracy z grami fabularnymi. Kolejnym pożądanym zawodem staje się doradca ds. walut cyfrowych z doświadczeniem w księgowości, zarządzaniu finansami i bezpieczeństwie danych. Jako że popularność kryptowalut rośnie, a zarówno możliwości, jak i ryzyko z nimi związane jest duże – potrzebni będą na rynku ludzie, którzy się na tym temacie znają. Będą oni podpowiadać klientom, jak w sposób zrównoważony zarządzać swoim majątkiem.

By technologia nie krzywdziła człowieka

Stale rozwijająca się technologia skutkuje nieustannym ulepszaniem różnego rodzaju maszyn. Z kolei coraz większy udział maszyn w szeregu procesów zmienia rolę, jaką odgrywa w nich człowiek. By osiągnąć optymalne rezultaty działania, niezbędna będzie modyfikacja procesów, doświadczeń i interakcji zachodzących między nimi. Określaniem ról, zadań i zasad koordynacji działań maszyn i pracowników będzie się zajmował menedżer zespołu człowiek-maszyna. Przydatne będzie jego wykształcenie z dziedziny neuronauki lub psychologii eksperymentalnej, a także doświadczenie w branży informatycznej, inżynieryjnej lub HR. Potrzebni będą też absolwenci logistyki i zarządzania łańcuchem dostaw z perspektywą wyraźnie biznesową. Pracownik łańcucha dostaw będzie musiał szybko i elastycznie reagować na nagłe zmiany w podaży i popycie. Do jego zadań będzie również należało stałe rozglądanie się za nowymi źródłami komponentów i materiałów, a także dbanie o utrzymanie możliwie niskiego poziomu kosztów oraz jak najszybsze tempo realizacji zamówień. Ciekawym zawodem przyszłości będzie audytor ds. stronniczości algorytmów. Efektów działania algorytmów doświadczamy każdego dnia. To one podsuwają nam określone utwory w Spotify i konkretne treści w serwisach społecznościowych. Są one również obecne w procesach rekrutacjach po obu jego stronach – mają wpływ zarówno na sugerowanie kandydatom określonych ogłoszeń o pracę, jak i podsuwanie rekruterom konkretnych aplikacji. Chodzi o to, by był to proces sprawiedliwy. Audytorom przyda się wykształcenie informatyczne lub związane z analizą danych.

Odrastający człowiek. Renesans regeneracji?

Biologia syntetyczna wydaje się dopiero rozkręcać, a jej możliwości wraz z każdym kolejnym badaniem i odkryciem rosną. Choć do tej pory medycyna regeneracyjna skupiała się głównie na komórkach macierzystych, uwagę naukowców przykuwają kolejne przełomowe technologie, urządzenia i rozwiązania.

Mocne serce po zawale

O ile ludzka wątroba ma zdolność odrastania po jej przepołowieniu, o tyle inne narządy nie wykazują takiego talentu. To otwiera pole do działania dla badaczy, naukowców i lekarzy.

Serce nie jest w stanie zregenerować własnych komórek, co oznacza, że w wyniku zawału jest ono trwale uszkodzone. Tymczasem naukowcy z londyńskiego King’s College są zdania, że da się wesprzeć organizm w wytworzeniu nowych komórek mięśnia sercowego. Jak to możliwe? Stworzyli oni mieszankę, w skład której wchodzi mikroRNA (miRNA) i Messenger RNA (mRNA), po czym wstrzyknęli ją w uszkodzone serce badanej świni. Efektem było zainicjowanie procesu tworzenia nowych komórek serca, które zastąpiły martwe komórki i ograniczyły powstawanie blizn. Jakiś czas po przyjęciu zastrzyku narząd był w wyraźnie lepszym stanie niż przed. Uniwersytecki zespół liczy na to, że najbliższe dwa lata przyniosą możliwość rozpoczęcia testów na ludziach. Jeśli tak się stanie i rezultaty będą pomyślne, jest realna szansa na złagodzenie dotkliwych skutków zawałów.  

Usłyszeć na nowo


W uchu wewnętrznym mamy włoski, które choć niewielkie, mają duże znaczenie. Wiele osób, które są poddawane chemioterapii, biorą antybiotyki lub są regularnie wystawiane na dużą ilość głośnych dźwięków traci te włoski, a w konsekwencji ich słuch się pogarsza. Z włoskami są ściśle powiązane komórki rzęsate, które pod wpływem tych niekorzystnych czynników obumierają. I choć jakość odbieranych dźwięków można poprawić implantami czy aparatami, firma Frequency Therapeutics (powiązana z MIT) chce to zrobić inaczej. W ramach nurtu działań regeneracyjnych opracowała wstrzykiwany bezpośrednio do ucha lek.

Firma wykorzystuje komórki progenitorowe, które są następcami komórek macierzystych w uchu wewnętrznym. Ich zadanie polega na wytworzeniu komórek rzęsatych i pobudzeniu wzrostu włosków, co pozwala człowiekowi ponownie usłyszeć świat.

Organizacja jest na etapie badań klinicznych. Zastrzyki otrzymało ponad 200 osób, a testy percepcji mowy wskazują na to, że słyszą lepiej. Aktualnie trwa rekrutacja 124 osób do kolejnego badania, którego wyniki powinny się ukazać w przyszłym roku. Zaburzenia zmysłu słuchu lub jego całkowita niesprawność dotyczą setek milionów ludzi na całym świecie. Przywrócenie go byłoby dla nich ogromną zmianą, której do tej pory nawet nie byli sobie w stanie wyobrazić.

Czy noga może odrosnąć?

Badacze z uniwersytetów w Ontario i Massachusetts udowadniają, że tak. Co prawda na razie nowina dotyczy afrykańskiej żaby szponiastej, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. 115 żabom amputowano prawą nogę, po czym podzielono je na trzy grupy. Jednej grupie założono na ranę mały „kapturek” BioDome, w którym umieszczono mieszankę pięciu leków mających na celu wsparcie procesu regeneracji komórek. Druga grupa dostała BioDome bez leków, a żaby z trzeciej grupy nie miały wdrożonego żadnego leczenia.

BioDome jest niewielkim cylindrycznym urządzeniem, którego zewnętrzną warstwę stanowi silikonowy rękaw, a środek – przetworzony jedwab połączony z polimerem, tzw. hydrożelem. Żaby, którym założono BioDome, miały go na sobie tylko przez 24 godziny. Badacze obserwowali płazy przez 1,5 roku. Jak wyglądały kończyny po tym czasie?

Żabom, które dostały koktajl lekowy, odrastały nogi i mogły ich one używać do pływania, stawania i odpychania się. Kolejne badania pokazały, że w nowych kończynach są naczynia krwionośne, nerwy i kości w układzie zbliżonym do „oryginalnego”. Żaby reagowały na nakłuwanie końcówek nóg, co potwierdziło, że nerwy działają, a leki skutecznie uruchomiły szlaki regeneracyjne. Pozostałe żaby w miejscu amputacji miały płat tkanki przypominający kolec. Te, którym założono BioDome bez leków, miały kolec nieco dłuższy niż pozostałe, a on sam reagował na dotyk. Żaby bez leczenia miały mniejsze kolce i były całkowicie pozbawione czucia.   

Wyniki są ekscytujące i obiecujące. Po raz pierwszy zastosowano taki koktajl leków w celu pobudzenia procesów regeneracyjnych, a rezultat ośmiela i zachęca do dalszych badań. Metoda jest obecnie testowana na ssakach, a naukowcy wierzą, że nadejdzie dzień, kiedy zostanie ona pomyślnie wykorzystana na ludziach.  

Kości z dźwięków

Komórki macierzyste są od lat wykorzystywane do odtwarzania tkanek. Naukowcy z RMIT University poszli o krok dalej i dzięki falom dźwiękowym o wysokiej częstotliwości zdołali pobudzić komórki macierzyste do tworzenia komórek kostnych. Kości pochodzą z mezenchymalnych komórek macierzystych, które znajdują się w szpiku kostnym, przez co ich pobieranie jest trudne i bolesne. Badacze sięgnęli po mikroprocesor, który wytwarza sygnały o częstotliwości 10 MHz, i przy jego użyciu zdołali przekształcić tradycyjne komórki macierzyste w oleju silikonowym w mezenchymalne komórki macierzyste, na których im zależało. Za optymalne ustawienie uznano właśnie częstotliwość 10 MHz, 10 minut dziennie, pięć dni z rzędu. Co ciekawe, komórki macierzyste mogą być pozyskiwane z różnych części ciała pacjenta, np. z tkanki tłuszczowej.  

Według Leslie Yeo, naukowca uczestniczącego w tym badaniu, jest to ważny krok w kierunku inżynierii tkankowej, ponieważ „urządzenie jest tanie i proste w użyciu, więc można je łatwo rozbudować do jednoczesnego leczeni dużej liczby komórek”. W momencie, gdy komórki macierzyste zaczną różnicować się w kość, mogą być wstrzyknięte do organizmu w miejscu choroby lub urazu lub umieszczone na implancie, gdzie wyhodują kość. Cały proces jest skuteczny i szybki oraz pozwala wyeliminować leki.  

Kontrowersyjne komórki macierzyste

W kontekście medycyny regeneracyjnej badacze koncentrują się na komórkach macierzystych i ich możliwościach. I o ile otwierają one wiele naukowych drzwi, o tyle równolegle budzą różne kontrowersje. Jedyną metodą leczenia związaną z komórkami macierzystymi, zatwierdzoną przez amerykańską agencję FDA, jest tam przeszczepianie krwiotwórczych lub krwiopochodnych komórek macierzystych.  

W Stanach Zjednoczonych komórki macierzyste są wykorzystywane przede wszystkim do celów badawczych. Szereg ograniczeń z nimi związanych sprawia, że wiele osób chcących podjąć leczenie z wykorzystaniem komórek macierzystych szuka takich możliwości poza granicami USA. Równolegle same Stany Zjednoczone zainwestowały w ubiegłym roku ok. 2,15 miliarda dolarów w poświęcone im badania.  

Jak będzie wyglądał 2050 rok? Scenariusz neutralny Amy Webb

W Filadelfii firma RegenerX otwiera trzecią klinikę. Oferuje wiele zabiegów regeneracyjnych, a jej specjalizacją jest leczenie schorzeń oczu i uszu – potrafi usunąć zwyrodnienie żółtej plamki i przywrócić słuch. Równolegle rozpoczyna prace z pacjentami po amputacjach i w centrum uwagi ma osobę, której próbuje „przywrócić” naturalną rękę poprzez jej odrośnięcie.

Przedsiębiorstwo ma wielu przeciwników, którzy zbierają się przed wszystkimi budynkami i głośno wyrażają swoje niezadowolenie. Zarzucają firmie, że chce się bawić w Boga, naprawiać to, co z jakiegoś powodu miało być zepsute i wbrew siłom natury ingeruje w wady wrodzone. Inni uważają, że potrzebne jest naturalne umieranie ludzi zamiast ich podtrzymywania przy życiu za wszelką cenę. Skandują, że świat będzie przeludniony, zabraknie jedzenia i wody, a system opieki zdrowotnej się zawali.  

Jeszcze inni nie krzyczą, a po cichu w domach fałszują dokumentację medyczną. Liczą na to, że dzięki odpowiednim zabiegom ich serca będą mocniejsze, oni sami bardziej wydajni, ich zmysły będą osiągać niemal nadludzkie możliwości, a ciało dużo wolniej się zestarzeje. Takie działania wymuszają na RegenerX ścisłą współpracę z organami służb państwa, żeby uszczelnić prawo i zwiększyć bezpieczeństwo nas wszystkich.  

Jakie rośliny na sobie nosisz? Przyszłość zrównoważonej mody

Lista grzechów, które ma na sumieniu branża odzieżowa jest długa. Na niechlubnym podium największych trucicieli zgarnia srebro, pozwalając się wyprzedzić jedynie przemysłowi naftowemu. W gigantycznej skali zasila wysypiska śmieci – szacuje się, że ląduje na nich ok. 2150 sztuk tekstyliów co… sekundę. Konsumuje ogromne ilości wody, by zwrócić ją w postaci ścieków zanieczyszczonych chemikaliami (m.in. rtęcią i ołowiem), nawozami i mikroplastikiem. Na liście ofiar fast fashion jest wiele starych lasów czy Jezioro Aralskie, które niemal zamieniło się w pustynię. Stało się ono pewnego rodzaju symbolem katastrofy, ku której moda prowadzi świat.    

A może by tak inaczej?

W obliczu rosnącej świadomości konsumentów i coraz wyraźniej wybrzmiewających głosów różnych organizacji coś się zaczyna zmieniać. Rewolucja to jeszcze nie jest, ale ruch z pewnością już tak. Rośnie grono marek, które przestają udawać, że nie słyszą naukowców bijących na alarm. Część firm stosuje greenwashing, część chce realnie zmniejszyć swój szkodliwy wpływ na środowisko i podejmuje określone działania. Jednym z napawających optymizmem trendów jest odzież z roślin.

Ubrania z bawełny i lnu są oczywistym elementem garderoby, zwłaszcza te pierwsze. Tekstylia z konopi i pokrzywy brzmią nieco bardziej egzotycznie, ale przed laty już je produkowano, a teraz powoli opuszczają krainę zapomnienia i wracają do łask. Bambus z kolei jest całkiem popularny wśród osób aktywnych fizycznie, jako że zrobiona z niego odzież jest przewiewna, ułatwia utrzymanie odpowiedniej temperatury ciała i chłodnie więcej wilgoci niż jego bawełniane odpowiedniki. Świat z kolei lubi go za to, że szybko rośnie i pochłania pięć razy więcej dwutlenku węgla niż drzewa.

Zwracające się w stronę ekologii marki coraz częściej sięgają też po tkaninę nazywaną tencelem lub lyocellem, którą jest otrzymywana z celulozy drzewnej pozyskiwanej z drewna eukaliptusowego. Celulozę się rozpuszcza, a do tego procesu jest wykorzystywany nietoksyczny, bezpieczny rozpuszczalnik zamiast substancji żrących, jak to ma miejsce w przypadku otrzymywania wiskozy. Eukaliptus w trakcie wzrostu wymaga mniej wody niż bawełna, a ubrania z tencelu potrzebują zaledwie sześciu tygodni, by ulec biodegradacji w procesie kompostowania.

Ubrania z odpadów po owocach

Podczas uprawy i obróbki owoców powstaje mnóstwo odpadów: milion ton rocznie po tłoczeniu soku z pomarańczy, 500 ton na dobę po tłoczeniu jabłek, miliardy liści ananasa. Kilka otwartych głów wpadło na pomysły, które nie dość, że pomagają ochronić planetę przed taką ilością odpadów biologicznych, to jeszcze pociągnęły za sobą rozwój technologii pozwalających zrobić z tych resztek trwałe materiały do produkcji odzieży.

Włoska firma Orange Fiber z odpadków po cytrusach stworzyła materiał, który w dotyku przypomina jedwab i po który sięgnęła m.in. marka H&M. Z kolei kilkoro Polaków stworzyło skórę z wytłoków jabłkowych. Materiał jest w 100 procentach biodegradowalny, produkowany w sposób ekologiczny, a jego właściwości i struktura nie odbiegają od skóry naturalnej. Z liści ananasów powstaje Piñatex – wegański materiał do produkcji odzieży i obuwia. Do stworzenia metra kwadratowego materiału wykorzystuje się ok. 480 liści, za to nie używa się nawozów, pestycydów ani dużej ilości wody. Produktem ubocznym powstawania Piñatexu jest biomasa, którą można przekształcić w organiczny nawóz. Elastyczna, miękka wegańska skóra jest pokryta żywicą, co zapewnia jej trwałość i odporność na wodę, lecz jednocześnie uniemożliwia proces biodegradacji. U kresu swojej żywotności produkt z liści ananasa może być poddany kontrolowanej degradacji, by ponownie wykorzystać materiał.

Wszechstronne grzyby i algi

O tym, że grzyby są absolutnie niezwykłe, nie trzeba przekonywać nikogo, kto choć trochę o nich czytał lub obejrzał film Niezwykły świat grzybów. Te mikroorganizmy potrafią usunąć wyciek ropy naftowej i „zjeść” niechciany plastik. Tworzą pod ziemią ogromną siatkę połączeń, dzięki której drzewa komunikują się ze sobą, a także wspierają proces leczenia uzależnień oraz chorób psychicznych, co potwierdzają badania. Przychodzą z odsieczą także branży modowej. Z grzybów, a dokładnie z grzybni, powstaje materiał Mylo, który jest wykorzystywany do wyrobu butów i akcesoriów. Produkcja grzybni trwa niecałe dwa tygodnie i zużywa znacznie mniej wody niż produkcja bawełny. Wśród firm, które się nim zainteresowały, są m.in. Adidas i produkująca maty do jogi marka Lululemon. Mylo póki co nie ulega biodegradacji, lecz ambicją producenta jest stworzenie takiego materiału, który będzie można z powodzeniem poddać temu procesowi. Innym sprytnym organizmem są algi – wykorzystuje się je do oczyszczania powietrza, odgrywają coraz większą rolę jako tzw. niebieska żywność, a już wkrótce będziemy mogli nosić odzież i buty zrobione z alg.   

„K” jak kaktus i kawa

Dwaj meksykańscy projektanci stworzyli skórę z kaktusa, która doskonale imituje skórę naturalną, przy czym znacznie mniej obciąża środowisko i nie powoduje cierpienia zwierząt. Dlaczego kaktus? Jest niewymagający w uprawie i potrzebuje mało wody, a zrobiony z niego materiał w pełni ulega biodegradacji – kaktusowe ubrania wystarczy zalać wodą, zostawić na kilka tygodni, a one się rozpuszczą. Do produkcji tej wegańskiej skóry nie używa się żadnych chemikaliów, a sama roślina jest bardzo wydajna. Co ciekawe, nie trzeba ścinać całej – wystarczy odciąć starsze liście, by z nich przygotować materiał, a nowe odrosną w tych samych miejscach w ciągu ok. siedmiu miesięcy.

Z kolei skandynawska marka Rens zaprojektowała buty, do produkcji których wykorzystuje sześć zużytych plastikowych butelek i 150 gramów fusów z kawy na każdą parę. Użycie przetworzonego plastiku pozwoliło producentowi zmniejszyć emisję CO2 generowaną przez produkcję cholewki o 79% w stosunku do polimerów wykorzystywanych w produkcji tradycyjnego obuwia sportowego. Buty są przewiewne i wodoodporne, a dzięki właściwościom fusów szybko wysychają i nie łapią nieprzyjemnego zapachu.

Roślinna wełna, roślinny jedwab, roślinny puch

Firma Weganool stworzyła wełnę, która stanowi roślinną alternatywę dla klasycznej wełny. Jej produkcja wymaga mniej wody, pestycydów i barwników, wykonane z niej ubrania mogą być prane w pralce, a po zakończeniu swojego żywota ulegają biodegradacji. Jedwab – zużywający ogromne ilości energii – również doczekał się swojego zamiennika. Japońska firma Spiber stworzyła roślinne materiały, które mogą zastąpić zarówno jedwab, jak i poliester. Ciekawym rozwiązaniem jest też roślinny puch, który – co prawda – był wykorzystywany już kilkadziesiąt lat temu do wypełniania kamizelek żołnierzy w trakcie wojny, ale dopiero teraz robi się o nim głośno. Prognozuje się, że roślinny puch może stać się alternatywą dla bawełny: jest od niej kilka razy cieplejszy, hipoalergiczny, a jego pozyskiwanie jest znacznie tańsze i dużo mniej obciążające dla środowiska. Oprócz zalet ekologicznych zwraca uwagę eleganckim wyglądem i lekkim połyskiem, co sprawia, że zaczynają się nim interesować domy mody.

Co możemy zrobić już dziś?

Ubrania z roślin to głos przyszłości, który z upływem lat będzie coraz wyraźniejszy. Im więcej firm będzie tworzyło materiały z roślin i im więcej firm będzie produkowało z nich odzież i obuwie, tym łatwiej będą one dostępne. Zanim jednak staną się aż tak powszechne, róbmy to, co możemy zrobić już dziś, od ręki. Przede wszystkim kupujmy mniej i bardziej rozważnie. Sprawdzajmy, czy marka, po produkty której chcemy sięgnąć, działa z poszanowaniem środowiska i ludzi. Z pomocą przychodzi strona Good on You, na której możemy sprawdzić, jak to wygląda w przypadku poszczególnych firm.

Nośmy odzież tak długo, jak się da, a jeśli widzimy, że ubrania „się kończą”, przerabiajmy je, odnawiajmy i upcyklingujmy. Inicjatyw w tym obszarze jest sporo. W firmie WoshWosh możemy naprawić i wyczyścić buty. Są marki, które zbierają niepotrzebne jeansy, z pęknięciami i przetarciami, po czym robią z nich torby, nerki czy kosmetyczki. Outdoorowa firma Cumulus z okazji Black Week nie miała dla klientów kuponu rabatowego, za to zaoferowała bezpłatną naprawę swoich śpiworów i odzieży, która już jest w obiegu, by służyła jak najdłużej. Warto śledzić tego typu działania i z nich korzystać. A jeśli odzież nadaje się już tylko do wyrzucenia, można zajrzeć np. do jednego ze sklepów H&M, gdzie specjalna maszyna rozdrobni nasze tekstylia, umożliwiając ponowne wykorzystanie przędzy.

Co zrobić, gdy ubrania są w dobrym stanie, ale nam się znudziły albo styl lub rozmiar już nie pasuje? Jednym z ciekawych rozwiązań jest inicjatywa Ubrania na Oddania. Jej twórcy zbierają taką odzież, a za każdy zebrany kilogram przekazują określoną kwotę na rzecz określonej organizacji lub fundacji, którą wskazuje osoba oddająca ubrania. UDO razem z 4F stworzyło program 4F change, w ramach którego do obiegu trafiają odnowione ubrania. Najnowszym pomysłem Ubrań do Oddania jest otwarcie butików cyrkularnych, w których są dostępne używane ubrania w dobrym stanie. Sklepy działają już w kilku miastach.   

Co przyniesie nam przyszłość? 

Przyszłość jest ekscytującą niewiadomą. Roślinne tkaniny biodegradowalne stanowią potężny krok w kierunku zrównoważonej mody, która pozostawi po sobie dużo mniejszy ślad. Jak będzie to wyglądało w praktyce – czas pokaże. Z drugiej strony możemy się spodziewać rozwoju odzieży cyfrowej, a może nawet codziennego drukowania ubrań, jak to wieszczy Amy Webb?

Scenariusz zrównoważonej mody wg prof. Amy Webb

Jest rok 2040. Poranek. Po wyłączeniu alarmu Gabriel sprawdził pogodę: dziś będzie 100°F (58°C). Niestety, ta nieprzewidywalność pogody stawała się coraz bardziej powszechna w kwietniu w Nowej Szkocji (to efekt zmian klimatycznych). Gabriel pomyślał jednak, że to kolejna okazja, aby skorzystać z nowego urządzenia i spojrzał na stojące w rogu 3D Clothing Turbo. Używał go przez ostatnie kilka dni, aby rano tworzyć zupełnie nowe stroje. Jego 3D Clothing Turbo drukuje rzeczy uwzględniając prognozę pogody i styl Gabriela, który rozpoznaje na podstawie analizy ogromnej ilości danych zaciąganych z jego social mediów i wcześniejszych wyborów zakupowych. Tylko w tym tygodniu udało mu się już wydrukować spodnie, czapkę, dwie koszulki, skarpetki i bluzę z kapturem – być może trochę przesadził (i wydał sporo na materiały), ale chciał dobrze przetestować maszynę. Jedynym elementem, którego 3D Clothing Turbo nie może wydrukować, jest bielizna, ze względu na obecny brak jasności co do przepisów sanitarnych w urządzeniach tego typu. Po wydrukowaniu swoich nowych szortów i kurtki Gabriel wyrusza w drogę, czując się pewnie w swoich świeżo uszytych ubraniach.

Dalsza część prognozy w podcaście Jowity Michalskiej #DigiTalks

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial